Arged Malesa Ostrów i Abramczyk Polonia Bydgoszcz. To właśnie te dwa kluby najczęściej wymienia się w kontekście walki o awans do PGE Ekstraligi. W play-off zadecydują niuanse, które na ten moment przemawiają nieco za 7-krotnymi mistrzami Polski. Ostrowianie nie są na straconej pozycji, bo to jednak oni są w ostatnim czasie najrówniejszym zespołem. Awans to wielki sukces, lecz później nie będzie już tak kolorowo. Te nazwiska będą do wzięcia Przyszłoroczny beniaminek znów będzie musiał zmagać się z posuchą na giełdzie transferowej. Wszystko na to wskazuje, że na rynku nie będzie już takich prezentów, jakie rok temu otrzymał NovyHotel Falubaz Zielona Góra w postaci Jarosława Hampela i Piotra Pawlickiego. Aktualnie największym kandydatem do spadku jest FOGO Unia Leszno, co oznacza, że najlepszymi nazwiskami do wzięcia mogą być jedynie Michael Jepsen Jensen, Przemysław Pawlicki i Jaimon Lidsey. Żaden z wyżej wymienionych nie jest materiałem na lidera. Jedynie w Duńczyku można się upatrywać takiego miana, lecz nie ma pewności, że za rok będzie w równie wysokiej dyspozycji. Jeśli natomiast grudziądzanie spadliby z ligi, to wybór byłby dużo większy, ale niekoniecznie zawodnicy typu Max Fricke i Jason Doyle czekaliby za zwycięzcą Metalkas 2. Ekstraligi. Zwycięzca otrzyma potężny zastrzyk gotówki Jeśli Arged Malesa awansuje, to znów będzie skazana na dramatyczną walkę o utrzymanie tak, jak to miało miejsce dwa lata temu. Wówczas działacze postanowili zakontraktować tylko Chrisa Holdera, a reszta składu została w nagrodę za wywalczony awans. Teraz wydaje się, że tylko wspomniany Holder i Gleb Czugunow nadawaliby się na starty w najwyższej klasie rozgrywkowej. Nadal trudno upatrywać się w nich liderów ekstraligowej drużyny. Skupmy się też na pozytywach. Kolejny rok startów w najlepszej lidze świata może okazać się pożyteczny dla infrastruktury stadionu. Tak było ostatnim razem, kiedy trybuny oraz przede wszystkim park maszyn uległy modernizacji. Klub zyskał również finansowo, bo w PGE Ekstralidze obowiązuje bardzo wysoki kontrakt telewizyjny, a wpływ do budżetu dla każdej drużyny wynosi aż 6,5 miliona złotych. To ich największy problem Zanim jednak pomyślą o budowaniu składu, to na nogi trzeba postawić Wiktora Jasińskiego. To fatalny sezon 24-latka, po którym na tym poziomie oczekiwano co najmniej 5-6 punktów w każdym meczu. Najbardziej stabilnym zawodnikiem do tej pory jest tylko Frederik Jakobsen. Chris Holder się przebudził, ale to głównie do niego były pretensje na początku rozgrywek za słabe wyniki. Za to Gleb Czugunow szaleje na ostrowskim obiekcie, natomiast potrafi miewać wpadki w meczach wyjazdowych. Więcej spodziewano się również po Tobiaszu Musielaku, dla którego jest to najgorszy sezon od 2018 roku. Wielkie brawa należą się Sebastianowi Szostakowi, bo ten spisuje się całkiem nieźle. Przejął pałeczkę lidera formacji młodzieżowej po Jakubie Krawczyku i bardzo dobrze wywiązuje się z tej roli.