Przypominamy przykłady transferów wzbudzających większe lub mniejsze kontrowersje w minionej dekadzie. Nawet sporo się ich uzbierało! W nawiasie jako pierwsza została umieszczona drużyna, którą dany zawodnik miał reprezentować, a finalnie trafił w inne miejsce. Leon Madsen (GKM Grudziądz -> Unia Tarnów) i Artiom Łaguta (Unia Tarnów -> GKM Grudziądz) Oj, o tym transferze Madsena było głośno przez wiele miesięcy. Po sezonie 2014 Duńczyk opuszczał Wybrzeże Gdańsk i otrzymał kilka ofert. Szybko podpisał list intencyjny z ówczesnym beniaminkiem PGE Ekstraligi - GKM-em Grudziądz. Sam w swoich mediach społecznościowych pisał, że cieszy się z powrotu do tego klubu (wcześniej jeździł tam jako junior w 2006 roku). Zmienił zdanie, gdy odezwała się do niego Unia Tarnów, w której też wcześniej startował i to z powodzeniem.W Grudziądzu się na niego wściekli. Klub zamieścił nawet w internecie zdjęcie podpisanego przez Duńczyka listu intencyjnego. Mówiło się, że GKM może się spotkać z Madsenem w sądzie, jednak sprawa po czasie rozeszła się po kościach. Działacze jednak dobrze zapamiętali całą sytuację, umieszczając tego żużlowca na wiele długich na swojej słynnej "czarnej liście" transferowej. Miała to być odpowiedź Unii na odejście Artioma Łaguty, który kilka tygodni wcześniej zamienił Tarnów na... Grudziądz. Rosjanin zwlekał z wysłaniem umowy, a finalnie trafił do GKM-u. Jason Doyle (Unia Leszno -> Wilki Krosno) i Krzysztof Kasprzak (GKM Grudziądz -> Wilki Krosno) Najświeższe głośne transfery. Wilki Krosno w sezonie 2022 awansowały do żużlowej elity i postanowiły się wzmocnić osłabieniami bezpośrednich rywali w walce o utrzymanie, stąd transfery Jasona Doyle'a i Krzysztofa Kasprzaka. Działacze z Leszna i Grudziądza nie ukrywali oburzenia. Podczas przyjazdu Australijczyka z nowym zespołem do Leszna kibice obrzucili go dolarami, a na próbie toru z głośników było słychać utwory: "Money, Money, Money" i "I Need A Dollar". Przygotowano też papierowe pieniądze z podobizną byłego mistrza świata.Do powrotu Kasprzaka na stadion w Grudziądzu nie doszło, bo żużlowiec kilka dni wcześniej doznał kontuzji. Klub odegrał się na nim jednak już dużo szybciej, bo podczas prezentacji zespołu na 2023 rok. Z byłego wicemistrza świata zrobiono hot-doga oraz klauna. Niektórym kibicom taka akcja się podobała, lecz znaleźli się również zniesmaczeni fani. Pomysł GKM-u na pewno był oryginalny. Tendencja spadkowa Polaka. To bardzo niepokoi Grigorij Łaguta (ROW Rybnik -> Motor Lublin) i Andreas Lyager (ROW Rybnik -> Polonia Bydgoszcz) Rosjanin w 2017 roku został złapany na dopingu. Choć jego ROW Rybnik na torze utrzymał się w PGE Ekstralidze, to z niej spadł, bo drużynie odjęto trzy punkty. Starszy z braci Łagutów obiecał prezesowi Krzysztofowi Mrozkowi, że zmaże plamę, rehabilitując się w I lidze. Chwilę przed upływem zawieszenia podpisał jednak kontrakt z Motorem Lublin. Działacz z Rybnika, łagodnie mówiąc, mocno się zdenerwował. Zwołał konferencję, na której nazwał żużlowca "perfidną ruską świnią".Kilka lat później, mimo wypracowanego wcześniej porozumienia, zdanie zmienił Andreas Lyager. Mrozek nauczony doświadczeniami z przeszłości udzielił już znacznie łagodniejszej wypowiedzi. - Choć jestem zdziwiony i zaskoczony tym, co stało się z Lyagerem, to nie będę tego komentował. Wypowiedziałem się kiedyś w analogicznej sytuacji i dostałem sądowy wyrok - powiedział w wywiadzie dla oficjalnej strony ROW-u. Wschodząca potęga ogłosi ważną decyzję. Te słowa mówią wszystko Rasmus Jensen (Wybrzeże Gdańsk -> Falubaz Zielona Góra) W sierpniu 2022 roku Wybrzeże pochwaliło się pozostaniem rozwijającego swoją karierę Duńczyka. Opublikowano filmik, na którym Jensen deklarował: Nie wiem, jakie kurtki przygotuje Wybrzeże na sezon 2023, ale na pewno będę ją nosił! Po kilku tygodniach Falubaz ogłosił kilka hitowych transferów, w tym pozyskanie Jensena. Działacze z Gdańska o odejściu lidera dowiedzieli się z internetu. Obecnie ich relacje są normalne, nikt do nikogo nie ma pretensji. Podobnie jak Jensen, postąpili Timo Lahti oraz Adrian Gała. Bartłomiej Kowalski (Stal Gorzów -> Sparta Wrocław) Zdjęcie Bartłomieja Kowalskiego z byłym prezesem Stali Gorzów, Markiem Grzybem, pamiętają wszyscy. Żużlowiec miał na sobie bluzę gorzowskiego klubu. Były działacz twierdził, że ustalił z zawodnikiem i jego ojcem warunki kontraktu, które zostały zaakceptowane. Decyzja miała być ostateczna. Ojciec zawodnika tłumaczył w wywiadzie dla naszego portalu, że obaj założyli bluzę tylko z grzeczności, ale niczego nie podpisali.