Bilans gnieźnian na półmetku rozgrywek nie jest najlepszy - 5 punktów, 2 zwycięstwa, 1 remis, 4 porażki. Daje to siódme miejsce w tabeli eWinner 1. Ligi, niebezpiecznie bliskie miejsca ósmego, które oznacza spadek do 2. Ligi Żużlowej. W Gnieźnie zaczyna robić się coraz bardziej nerwowo, bo nie tylko wyniki są słabe, ale również styl, w jakim przegrywa drużyna czerwono-czarnych. Z perspektywy kibiców gnieźnieńskiego Startu niepokojąca jest również coraz lepsza forma gdańskiego Wybrzeża, które obecnie zajmuje ostatnie miejsce w ligowej tabeli. Gdańszczanie wygrali wczoraj z Orłem Łódź 51:39 i tracą do Startu już zaledwie 1 punkt. Fani Startu Gniezno powoli mają dość Kibice jeśli już nie stracili cierpliwości, to za chwilę ją stracą. Kilkanaście dni temu w Internecie pojawił się list otwarty skierowany do władz klubu, w którym sformułowano kilka zarzutów w kierunku gnieźnieńskiego klubu. Kwestionowano w nim również kompetencje menadżera czerwono-czarnych, Błażeja Skrzeszewskiego. Wydaje się, że to wobec niego najzagorzalsi kibice mają najwięcej pretensji. Po wczorajszym spotkaniu cała drużyna udała się pod sektor numer 10 by podziękować kibicom za doping. Przy okazji warte odnotowania jest to, że pomimo słabego wyniku, kibice przez całe spotkanie wspierali zawodników, a nieśmiałe gwizdy były słyszalne dwa, może trzy razy w trakcie całego meczu. Po meczu z Polonią padły w Gnieźnie mocne słowa Na spotkaniu zawodników z kibicami padło sporo mocnych słów nie nadających się do cytowania i wartych potępienia. Oberwało się zbiorowo wszystkim, jednak dodatkową dawkę bluzgów przyjął menadżer drużyny, Błażej Skrzeszewski. Gdy odchodził spod sektora nr 10 prawie jako ostatni, kibice zaczęli skandować gromkie "wypi***alaj". Skąd tak ostra krytyka kibiców pod jego adresem, w porównaniu z krytyką kierowaną w stronę zawodników? Kibice, poza tym, że kwestionują kompetencje menadżera, mają pretensje o to, jak wygląda jego komunikacja z fanami zespołu. W liście otwartym zarzucali mu nieumiejętność przyjmowania krytyki oraz lekceważący stosunek do kibiców. Zarzewiem konfliktu miała być sytuacja z Rybnika, gdzie - jak przyznają kibice - po przegranym meczu menadżer nie chciał tłumaczyć się ze swoich decyzji i odszedł spod "klatki", w której zasiadali fani Startu. W odpowiedzi na wspomniany list otwarty, dyrektor klubu, Radosław Majewski, mówił o tym, że planowane jest otwarte spotkanie z kibicami, na którym miałyby zostać wyjaśnione wszystkie wątpliwości. Wydaje się jednak, że dla kibiców, a przynajmniej tych najzagorzalszych, rozwiązaniem nie jest spotkanie i rozmowa, tylko dymisja menadżera. Pytanie tylko, czy to by coś dało, bo na rynku wielu alternatyw nie ma.