Dariusz Ostafiński, Interia: Tęskni pan jeszcze za Motorem Lublin? Jarosław Hampel, żużlowiec Falubazu Zielona Góra: Czy to musi być takie trudne? Co? - Takie pytania są najtrudniejsze. W Motorze spędziłem cztery fantastyczne sezony, mam tylko dobre wspomnienia. Fajnie ten klub zapamiętałem. Bez dwóch zdań. Cieszę się, że mogłem w tak świetnym klubie jeździć i nawiązać tak dobre relacje z wszystkimi. Hampel odpowiada Cugowskiemu Krzysztof Cugowski powiedział, że na miejscu Motoru nie dziękowałby Hampelowi, bo zabraknie tego spoiwa w szatni, zabraknie kogoś, kto zadba o atmosferę. - Miłe słowa, ale nie chciałbym rozdzierać szat. To wspomnienie. Miłe, fajne, jedne z najlepszych, ale jednak wspomnienie. Może wynikowo nie zawsze to dobrze wyglądało, ale cztery lata w Motorze to coś, co zapadło mi głęboko w sercu. Teraz myślę jednak już tylko o Falubazie i wyzwaniach, jakie mnie czekają. Falubaz się utrzyma? - Zrobimy wszystko, żeby się utrzymać. Nie stoimy na straconej pozycji. Myślę, że śmiało możemy myśleć o tym, że ten cel uda się osiągnąć. Oczywiście, jak nam wszystko zagra. A sam pan dobrze wie, ile jest tych elementów, które muszą się połączyć, żeby to się udało. Każdy musi wypracować optymalną formę. Mógłbym dalej wyliczyć, ale tego jest mnóstwo. Eksperci podkreślają, że Falubaz nie ma liderów. - Z jednej strony, to może być problem. Z drugiej jest siedmiu zawodników, którzy jadą i pracują na wynik i na te 46 punktów, które dają wygraną. Jasne, że jak jest lider z topu na te kluczowe biegi, to może być łatwiej. Mamy jednak zespół zbudowany inaczej i też nie jesteśmy bez szans. Ja bym sobie życzył, żebyśmy byli w na tyle dobrej formie, żeby udawało nam się wygrywać. Zwłaszcza u siebie. To najważniejsze. Nie ma co zagłębiać się w szczegóły i zastanawiać, czy brak kogoś z TOP10 to naprawdę aż tak wielki problem. Myślenie o tym nic nie da. Trzeba się przygotować i na tym się skupiam. Życzę formy sobie, kolegom, bo wtedy będziemy konkurencyjni, będziemy wygrywać. Nie jestem optymistą. Jestem realistą i jako taki mówię, że mamy podstawy myśleć o utrzymaniu. Wie, dlaczego był taki dobry. Chce to powtórzyć A pan będzie taki dobry, jak w końcówce sezonu 2023, gdzie pana jazda zrobiła różnicę i dała Motorowi złoto? - Zrobię wszystko, by tak było. Od początku zimy, od pierwszych treningów robię wszystko, żeby zbudować formę taką, jaka była. Rok temu zacząłem słabo. Początek miałem wręcz fatalny. Udało mi się jednak wyjść z dołka, dojść do rozwiązań sprzętowych, które mnie w końcu zbudowały. Nie chciałbym tego znów przeżywać, bo wiem, jak ciężko jest wyjść z takich opresji. Dlatego zimą zadbałem o wszystko i wierzę, że dobra końcówka przełoży się na udany początek. Wie pan, co wpłynęło na poprawę wyniku przed rokiem? - Wiem wszystko. Wiem, co należało zrobić i co w końcu zrobiłem. Ten udany finisz, to nie był przypadek. I ta moja poprawa nie była kwestią jednego biegu, ale większej całości. Zanim to się stało, to czułem, że łapię formę. Jednak sezon sezonowi nie jest równy. Ten na nowo rozda karty i nie wiemy, kto, w jakiej będzie formie. To tak w nawiązaniu do tego pytania o liderów. Mamy dane z 2023 i na ich podstawie mówimy, że ten czy inny klub ma liderów. Piękno sportu i żużla polega jednak na tym, że nic nie trwa wiecznie, że ten rok może wykreować innych liderów. Pan wrócił do liderów, a ja bym chciał jeszcze o tym wystrzale pańskiej formy w play-off 2023. Rozumiem, że te zmiany, które pan robił, dotyczyły niemal wyłącznie sprzętu. - Ta sprawa odegrała olbrzymią rolę. To nie jest tak, że ja wyskoczyłem w play-off, bo nagle zaczarowałem siebie i zacząłem jeździć błyskotliwie. Właściwie za całą tą przemianą kryje się sprzęt, bo fizycznie od początku wyglądałem tak samo, czyli dobrze. Tunera zmieniał pan rok temu? - Dwa lata temu była przesiadka z silników pana Ryszarda Kowalskiego na Flemminga Graversena. I trochę to trwało, zanim doszliśmy do takich dobrych rozwiązań. Od początku mieliśmy dobry kierunek. Coś miało działać i w końcu zadziałało. Żużlowiec po czterdziestce. Czy wciąż czuje głód? Pan jest sportowcem po czterdziestce. Ma pan głód sukcesu? - Mam ten głód. Mam to cały czas, mam też determinację. Chce mi się trenować, robię to z przyjemnością. Jazda na motocyklu sprawia mi przyjemność, nawet zimowe przygotowania nie stanowią problemu, choć wiadomo, jaka to jest praca. Nie czuję tej czterdziestki. Wciąż mam świeżość i myślę optymistycznie o najbliższym sezonie. Chcę pojechać dobrze. Jasne, gwarancji nie mam, nikt jej nie ma, ale czuję, że mnie na to stać. Myśli pan jeszcze o jakiejś dużej imprezie? - Tak. Myślę o mistrzostwach Europy oraz IMP, bo to w końcu prestiż. Wyzwania? - Zdecydowanie. Chciałbym coś jeszcze zdobyć, bo chcę być w tym biznesie liczącą się postacią. Wyzwania są potrzebne, żebyś wiedział, po co to robisz. To nakręca. A jak jesteś w sztosie, to nabierasz pewności siebie. Cele trzeba stawiać, bo dają motywację. Ja mam takie, jak powiedziałem. Hampel przyznaje. Tego mu brakuje Coś się dzieje w sprawie startu w Grand Prix Warszawy? - Nic. Na razie cisza i spokój. I ja zachowuję spokój. Nic na siłę. Ma pan za sobą pierwsze jazdy, start w Kryterium Asów, sparingu. Jak wrażenia? - To pierwsze przetarcie, a ocena mojej jazdy jest średnia. Po zimie wciąż jestem trochę sztywny. Jeszcze nie czuję się na sto procent gotowy. Nie mam tego luzu, tego przeglądu sytuacji. Kolejne sparingi i treningi powinny to jednak zmienić. Ja już to wiele razy przerabiałem. Wystarczy, że złapie się dobry sprzęt i potem człowiek odpala i jedzie.