Otwarte pozostaje pytanie, czy Falubaz faktycznie dokonał niemożliwego, a dyrektor zrobił coś ekstra? Czy Falubaz przebił Wilki? Zacznijmy od Wilków, które rok temu weszły na transferową giełdę, gdy nie było już wolnych zawodników. Wilki zbudowały skład, bo wyrwały z Fogo Unii Leszno Jasona Doyle’a i z ZOOleszcz GKM-u Grudziądz Krzysztofa Kasprzaka. Wilki wykorzystały, że w pierwszym przypadku były rozbieżności dotyczące rozliczeń między klubem i zawodnikiem (tak przynajmniej uważał Doyle), a w drugim to, że Kasprzak poczynił wyłącznie ustne ustalenia z GKM-em. To Wilki dokonały cudu na transferowej giełdzie To, co zrobiły Wilki, można nazwać cudem i dodać, że to było coś ekstra. Bo jednak krośnianie weszli do sklepu z pustymi półkami, ale coś stamtąd wynieśli. Falubaz wszedł natomiast do sklepu, w którym towar leżał na ladzie. Falubaz musiał tylko po niego sięgnąć i zapłacić. Od kilku miesięcy było jasne, że Platinum Motor Lublin i Betard Sparta Wrocław wyplują po jednym zawodniku. Wszystko, dlatego że Dominik Kubera i Daniel Bewley kończyli wiek umożliwiający im jazdę na pozycji U24. Było też wiadomo, że Motor będzie chciał zatrzymać Kuberę, a Sparta Bewley, co finalnie doprowadzi do wypchnięcia dobrych seniorów. Było jasne, że Motor i Sparta oddadzą po jednym zawodniku Było jasne, że ze Sparty do wzięcia będzie ktoś z duetu: Piotr Pawlicki, Tai Woffinden, a z Motoru najpewniej Jarosław Hampel. I Falubaz zwyczajnie po nich sięgnąć. Ktoś powie, że w kolejce do Pawlickiego ustawił się For Nature Solutions Solutions Apator Toruń, ale od początku było wiadomo, że Apator nie chce za wiele płacić (700-750 tysięcy złotych za podpis i 7-7,5 tysiąca za punkt), więc to nie była żadna konkurencja. Zresztą z góry było wiadomo, że Falubaz jako beniaminek będzie musiał położyć wielką kasę na stole tak, by zrekompensować zawodnikowi, który przyjdzie, że pojedzie w 14, a nie w 16 czy 20 meczach. Pawlicki dostał w Zielonej Górze kontrakt z jedynką z przodu. Dyrektor Protasiewicz rzetelnie wykonał swoją pracę Trudno jednak traktować wyłożenie miliona na podpis w kategoriach cudu, czy czegoś ekstra. Tak po prostu trzeba i Falubaz to zrobił. W zasadzie to tak Pawlicki, jak i Hampel sami zapukali Falubazowi do drzwi. Dla obu była to świetna opcja. Jeden z nich już tam jeździł, zna klub, a drugi podpisując umowę ma szasnę znowu jeździć w jednej drużynie z bratem. Oczywiście Falubaz zbudował dobry skład (nie wolno zapominać o juniorach: Krzysztofie Sadurskim i Oskarze Huryszu), dyrektor Protasiewicz zrobił swoje, ale to było ni mniej, ni więcej rzetelne wykonanie swojej roboty. Falubaz dobrze wykorzystał fakt, że rynek był w tym roku łatwiejszy.