Rasmus Jensen krok po kroku zaczyna wchodzić do grona najlepszych żużlowców świata. Jeszcze nie tak dawno nikt nie widział go nawet w pierwszej lidze, a sam zainteresowany zamiast zajmować się żużlem, wziął chociażby udział w duńskiej edycji Hotelu Paradise. Kilka lat temu zawodnik zmienił jednak podejście do sportu, co niemal natychmiastowo zaprocentowało znakomitymi wynikami. 28-latek niesamowitą metamorfozę przeszedł przede wszystkim w Zdunek Wybrzeżu Gdańsk, w którym z jednego z wielu przeobraził się w absolutną gwiazdę zaplecza PGE Ekstraligi i niekwestionowanego lidera zespołu. Znakomita forma w lidze połączona ze świetnymi występami w cyklu indywidualnych mistrzostw Europy spowodowała nagły wzrost zainteresowania osobą Duńczyka. Początkowo główny bohater naszego tekstu ogłosił co prawda pozostanie na Pomorzu, lecz widząc co rusz nowe oferty lądujące w skrzynce mailowej, błyskawicznie zmienił zdanie i w październiku został ogłoszony jako nowy reprezentant Stelmet Falubazu. W Zielonej Górze zarobi on nie tylko dużo większe pieniądze, ale stanie przed ogromną szansą awansu do PGE Ekstraligi, a ten z pewnością byłby spełnieniem sportowych marzeń. Wyjątkowa podróż Rasmusa Jensena Zanim jednak nadejdzie potencjalny sukces na torze, Rasmus Jensen zdecydował się na spektakularne wakacje i zamiast zmagać się z coraz gorszą pogodą w ojczyźnie, postanowił wybrać się za ocean. Zawodnik na swoim Instagramie praktycznie każdego dnia chwali się kibicom atrakcjami jakie przyszło mu zobaczyć czy chociażby widokiem z leżaku na plaży. Duńczyk odwiedził już między innymi słynne Reno, czyli największe z najmniejszych miast na świecie. Ponadto nie zabrakło wycieczki do równie znanego Santa Cruz. Co warto zaznaczyć, Stany Zjednoczone to coraz bardziej popularny kierunek wakacyjny wśród żużlowców. Wielokrotnie w kraju Grega Hancocka bywał już w przeszłości na przykład Maciej Janowski. W tym roku tuż przed sezonem do USA polecieli też młodzi zawodnicy Betard Sparty Wrocław - Gleb Czugunow oraz Michał Curzytek. Kibice z pewnością marzą, by niebawem panowie jeżdżący na motocyklach bez hamulców wybrali się tam w celach zawodowych. Chodzi oczywiście o powrót rundy Grand Prix, o który postara się nowy promotor - Discovery. Czytaj także: Drugi raz tego nie zrobi. Ten sezon go wiele nauczył Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata