Przed sezonem Dudek i Janowski z oczywistych względów byli typowani jako kandydaci do medali. Obaj od lat należą do światowej czołówki, obaj znają już smak krążka indywidualnych mistrzostw świata. Wciąż jednak wyglądają na nieco niespełnionych, bo przecież mają potencjał i umiejętności godne mistrza świata. Zwłaszcza Dudek niemniej w ostatnich latach notuje dość dziwny i znaczący regres, przez który zresztą rok temu omal znów nie wyleciał z cyklu GP. Pierwsze dwie rundy sezonu 2023 okazały się jednak fatalne dla Polaków. Dudek i Janowski przejechali dwa pełne turnieje i żaden z nich nie wygrał nawet jednego wyścigu! Aż trudno w to uwierzyć, ale nawet jadący z rezerwy Bartłomiej Kowalski dał radę zwyciężyć w pojedynczym biegu. I to w dodatku zrobił to w sposób niezwykle zdecydowany. Jego starsi koledzy nawet nie było blisko takiego wyczynu, co dla nich powinno być wstydem. Za chwilę zapomną o medalach? Należy liczyć się z tym, że prawdopodobnie niedługo będzie trzeba zweryfikować przedsezonowe założenia względem Dudka i Janowskiego. Polacy wyglądają raczej na takich, którzy bardziej będą bić się o utrzymanie w stawce najlepszych żużlowców świata. Oczywiście wciąż jesteśmy na początku cyklu, ale tendencji wzrostowej u nich absolutnie nie widać. Dudek jest "w lesie" zwłaszcza sprzętowo. Widać to na każdym kroku. A kolejny turniej Grand Prix odbędzie się na torze, który nie sprzyja zawodnikom z problemami. Praga bywa wręcz katorgą. Trzeba jednak odrabiać poniesione straty, bo za chwilę będzie za późno. Czołówka ucieka, a widać że znów mocni będą ci, którzy dominowali w ostatnich latach. Dudek i Janowski przede wszystkim muszą wejść minimum do półfinału, by "przypomnieć" rywalom o sobie. Pytanie, czy w aktualnej dyspozycji są do tego zdolni.