Ostra walka na dystansie, zamykanie bram rywalom, a przede wszystkim sporo kontrowersji. Podobne skojarzenia można by mieć z wieloma żużlowcami, ale na pewno nie z Szymonem Woźniakiem. To już jednak hasło nieaktualne. W sezonie 2022 widzimy innego Woźniaka. Zawodnik Stali Gorzów zmienił się nie do poznania. W ostatnim spotkaniu mocno potraktował Pawła Przedpełskiego. Rywal miał do niego pretensje, mówił że gdyby nie zareagował, to obaj skończyłoby na bandzie i mieli sezon z głowy. Wcześniej Woźniak był na językach, bo upadł przy kontakcie z Pawlickim. Wielu mówiło, że mógł jechać dalej. Obie wspomniane sytuacje wyszły mu jednak na korzyść. Woźniak nie miał wyjścia. Musiał się zmienić Przemianę dotychczas dość defensywnie jeżdżącego żużlowca dostrzega wiele osób z żużlowego środowiska. - Pewnie, że to od razu widać. Szymon zaczął jeździć inaczej i z pewnością kibicom Stali się to podoba. Czasem taka ostra jazda jest po prostu skuteczniejsza. Zresztą, to widać po jego punktach - zauważa Bogusław Nowak, były zawodnik. Dobrze znający gorzowskie realia trener żużlowej młodzieży zauważył też, że u Woźniaka pojawiło się coś w rodzaju nieco większej brawury, chęci podjęcia ryzyka. - Zawsze był dość grzeczny, a teraz mówi się o jego mocnych atakach. Stworzył się pewien kontrast pomiędzy Woźniakiem z przeszłości, a tym obecnym - tłumaczy. Porównania do Hancocka i Adamsa nie mają sensu Często mówi się, że kulturalny żużlowiec niczego w karierze nie osiągnie. Niektórzy eksperci mówią nawet, że na torze czasem trzeba być chamem. Jest jednak kilku, którzy tej tezie przeczą. Greg Hancock i Leigh Adams to dżentelmeni torów, którzy osiągnęli bardzo wiele. - Nie ma co tego porównywać. To były inne czasy. Kiedyś ktoś mógł tak górować sprzętowo, że nawet miękką jazdą dochodził do wyników. Teraz to się tak wyrównało, że nie da się w ten sposób. Zamykasz gaz, odpadasz - zakończył Nowak.