ROW bardzo kiepsko zaczął rozgrywki ligowe, więc Krzysztof Mrozek postanowił nie czekać na to, aż sytuacja ze złej zrobi się dramatyczna. Ściągnął do drużyny Mateja Zagara, który czekał na problemy jakiegoś klubu i długo czekać nie musiał. Słoweński żużlowiec bardzo zawiódł w pierwszych meczach, co spowodowało lawinę komentarzy pod adresem Mrozka, który powiedział o Zagarze "za jakość trzeba płacić". Tej jakości początkowo absolutnie widać nie było. Wręcz przeciwnie, Zagar pokazywał bezradność i brak pomysłu. To jednak szybko się zmieniło. Jako że weteran ze Słowenii mimo kiepskich ostatnich lat wciąż jest zawodnikiem ze światowej czołówki, bardzo łatwo uporał się z problemami. Zaczął dobre występy od meczu w Bydgoszczy, co było do przewidzenia, bo akurat tam miał wiele do udowodnienia. Rok temu jeździł dla miejscowej Polonii i był określany tym, przez którego w głównej mierze nie udało się zrealizować celu w postaci awansu do PGE Ekstraligi. Ależ zmiana. To teraz główny rywal Falubazu? Gdyby ktoś po początku rozgrywek ligowych powiedział, że pod koniec czerwca ROW będzie na drugim miejscu w lidze, zmiatając z powierzchni ziemi kolejnych rywali, zostałby najpewniej wyśmiany, a w najlepszym razie zapytany o to, dlaczego mówi takie dziwne rzeczy. Takie są jednak fakty. Rybniczanie zaczęli seryjnie wygrywać, wielu przeciwników po prostu demolując (zwyciężyli np. w Łodzi 55:35). Przed nimi mecz z Abramczyk Polonią i to oni będą w tym spotkaniu faworytami. Tym samym na ten moment to właśnie równa i ustabilizowana drużyna ROW-u wyrasta na głównego faworyta do walki z Falubazem. Oczywiście wciąż zdecydowanie mocniejsi są ci drudzy, ale ROW wygląda lepiej niż Polonia, wcześniej upatrywana w roli drugiej siły ligi. Sporo odpowiedzi może dać wspomniany mecz między tymi zespołami, który odbędzie się już w przyszły weekend. Na bonusa ROW raczej nie ma szans (-16 z Bydgoszczy), ale spokojne zwycięstwo gospodarzy nie będzie żadnym zaskoczeniem.