Sobotnie starcie w Częstochowie miało być kluczowe dla miejscowego Włókniarza. Zdecydowanym faworytem tej pary półfinałowej PGE Ekstraligi był Motor Lublin. Podopieczni Lecha Kędziory chcąc więc marzyć o awansie do wielkiego finału potrzebowali wygranej i najlepiej wypracowania jakiejś zaliczki punktowej przed rewanżem. Aby było to możliwe drużyna musiał jednak wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności, a także wykorzystać atut toru, z czym problem był niemalże przez cały sezon. Nadzieje Włókniarza na sensację szybko legły w gruzach Problem jednak w tym, że spełnił się dla gospodarzy najczarniejszy scenariusz. Już pierwsze biegi pokazały, że z atutu własnego toru i możliwości zaskoczenia rywala wyjdą nici. To Motor od samego początku narzucił swój rytm i kontrolował mecz. Co więcej, w pewnym momencie istniało nawet zagrożenie, że obejrzymy pod Jasną Górą lanie - zupełnie nie przystające rywalizacji w półfinałach. Po stronie Włókniarza w zasadzie tylko Leon Madsen robił swoje. Pozostali błądzili jak dzieci we mgle. Dość szybki wydawał się być Mikkel Michelsen, ale co z tego, jeśli przy jego nazwisku brakowało tego co najważniejsze, czyli zwycięstw biegowych. O postawie pozostałych zawodników trudno coś dobrego napisać. Szarpać próbował Maksym Drabik, ale ewidentnie to nie był jego dzień. Brakowało mu przede wszystkim prędkości w motocyklach, bo chęci do jazdy były. Najbardziej zawiódł chyba Kacper Woryna, który miał wyjątkowego pecha w tych zawodach. Zaczął od zera, później wpadło wykluczenie po upadku z własnej winy, aż na koniec wjechał w taśmę. Punktów tego zawodnika brakowało najbardziej, aczkolwiek cały zespół Włókniarza wyglądał tak słabo, że lepsza postawa Woryny suma summarum i tak niewiele by dała. To był popis siły Motoru Chwalić trzeba z kolei zespół z Lublina, który przyjechał do Częstochowy osłabiony brakiem Jacka Holdera, ale nic specjalnego sobie z tego nie robił. Bartosz Zmarzlik tradycyjnie robił swoje, jednak tym razem to nie on był bohaterem pierwszego planu. Show skradł Jarosław Hampel, który od pierwszego biegu jechał jak za swoich najlepszych czasów. Szybki ze startu i zadziorny na dystansie. Wyglądało to trochę tak, jakby były wicemistrz świata ciągle wierzył, że dobrą postawą jest w stanie przekonać do siebie działaczy i zagwarantować sobie kontrakt na przyszły sezon. W każdym razie zostawił po sobie świetne wrażenie i wypadł na pewno lepiej niż Fredrik Lindgren. Słowo należy się także młodemu Bartoszowi Bańborowi, który bez sentymentów walczył ze starszymi kolegami. Junior Motoru wyglądał naprawdę dobrze, a dwa pierwsze biegi z jego udziałem kończyły się podwójną wygraną gości. Mistrzowie Polski będą mieli z tego chłopaka pociechę i to już wkrótce. Nie mieli parcia na awans, a wzmacniają drużynę. To zmieni układ sił? Rywalizacja w tym półfinale już się zakończyła Chyba tylko przesadni optymiści są w stanie wierzyć, że Włókniarz jest w stanie odwrócić losy tego dwumeczu i w Lublinie odrobić straty. Na teraz jest tak, że oba zespoły dzieli duża różnica poziomów. Częstochowianie muszą pogodzić się z brakiem finału i walką o brązowy medal. Motor z kolei wygląda z tygodnia na tydzień coraz lepiej i pręży muskuły przed finałem PGE Ekstraligi. Tauron Włókniarz Częstochowa 369. Kacper Woryna - 0 (0,w,t,-)10. Maksym Drabik - 4+1 (1*,2,1,0,0)11. Leon Madsen - 16 (2,3,3,3,3,2)12. Jakub Miśkowiak - 3 (0,1,-,1,1)13. Mikkel Michelsen - 9 (2,2,2,1,2,0)14. Kacper Halkiewicz - 2 (0,2,u)15. Franciszek Karczewski - 1 (1,0,-)16. Kajetan Kupiec - 1 (1)Platinum Motor Lublin 541. Jarosław Hampel - 13+1 (3,3,2*,2,3)2. Dominik Kubera - 10 (1,1,3,2,3)3. Fredrik Lindgren - 10 (1,2,3,3,1)4. Bartosz Jaworski - NS5. Bartosz Zmarzlik - 11+1 (3,3,2,1,2*)6. Bartosz Bańbor - 5+1 (2*,3,0,0)7. Kacper Grzelak - 1 (-,1,0)8. Mateusz Cierniak - 4 (3,0,1,0) Okazja na rynku transferowym. Kto weźmie byłego mistrza świata?