Turniej w Peterborough był formą pożegnania z legendarnym obiektem Monmore Green, jednym z najsłynniejszych w Wielkiej Brytanii. Niestety na 99% zostanie wkrótce zamknięty, bo dla właściciela zdecydowanie ważniejsze niż żużel są wyścigi psów. Postanowiono jednak dać kibicom szansę na pożegnanie z torem, na którym przez tak wiele lat oglądali mnóstwo świetnego ścigania. Turniej "Farewell to Monmore" przyciągnął na trybuny komplet widzów, ale niestety zakończył się w bardzo nieszczęśliwy sposób. W wyścigu finałowym doszło do paskudnego upadku. Ryan Douglas zderzył się z Nielsem-Kristianem Iversenem. Wyglądało to naprawdę bardzo źle, a wszystko wskazywało na to, że mocniej ucierpiał Duńczyk, którego ambulansem zabrano do szpitala. Gdy Iversen był już w pojeździe i szykował się do wyjazdu do szpitala, został ogłoszony... zwycięzcą turnieju. Z pewnością jedna jakiejś wielkiej radości u niego to nie wywołało. Poważny upadek na sam koniec sezonu w zawodach towarzyskich - to jedna z tych najmniej przyjemnych rzeczy w żużlu. Iversen to nie młodzieniaszek. Wybrzeże się niepokoi? W przyszłym roku były uczestnik cyklu Grand Prix i jeden z najlepszych reprezentantów Danii w XXI wieku kończy 41 lat. Ma zostać zawodnikiem Zdunek Wybrzeża Gdańsk, do którego przejdzie z Orła Łódź. Drużyna znad morza w znacznym stopniu o Iversena właśnie buduje skład na przyszły sezon. Teraz jednak z pewnością mógł wkraść się niepokój, bo przecież u starszych żużlowców kontuzje leczą się znacznie dłużej. A już najgorsze są te urazy, z którymi zawodnik musi "przetrwać" zimę, nie mając możliwości szybkiego powrotu na tor. W ogóle Iversen należy do wybitnie urazowych żużlowców. Niemal co roku ma jakiś poważny upadek, który często kończy kontuzją, wykluczającą go z jazdy na dłuższy czas. Na szczęście do tej pory urazy omijały te najważniejsze części ciała i duński medalista mistrzostw świata zawsze wracał do rywalizacji. Teraz znów czeka go rehabilitacja, a w zawodach pojedzie najwcześniej w marcu. Czy upadek z Peterborough wpłynie na formę Iversena? To raczej wątpliwe, bo takich sytuacji w karierze przerabiał już sporo.