Częstochowianie już przed pierwszym wyścigiem mieli problemy ze swoimi zawodnikami. Nie cała drużyna podeszła na przedmeczowe zebranie, a trener zespołu, Lech Kędziora zrozpaczony krzyczał: - Gdzie są wszyscy?! Gdzie jest Franek? Już ta sytuacja nie zwiastowała niczego dobrego. Im dalej w las, tym było jeszcze gorzej. Leon Madsen nie chciał jechać trzech biegów pod rząd i po raz kolejny pokazał, że jest skrajnym indywidualistą. Inna teoria głosi, że po prostu trenerzy nie panują nad zespołem. Leon Madsen chciał jechać w biegu dziewiątym jako rezerwa taktyczna za Kacpra Worynę. Właśnie po to, by uniknąć trzech startów pod rząd. Trenerzy, głównie za sprawą Sebastiana Ułamka postanowili jednak posłać w bój Kacpra Worynę, a Duńczyk zmuszony był do startów w biegach dziesiątym, jedenastym i dwunastym. Całe zamieszanie nagrały kamery Canal+ Sport. - Co wy chcecie? O 11. biegu mówimy - krzyczeli przedstawiciele Włókniarza w parku maszyn. - Panowie, będziemy robić zmiany, bo w plecy. Leon w 9. biegu za Kacpra, Mikkel w 10. za Miśkowiaka - mówił na odprawie Lech Kędziora. - Leon nie chce jechać trzech biegów z rzędu - stawiał się team Madsena. - Powinienem jechać w dziewiątym - tłumaczył Leon Madsen. - Jedziemy czy nie? - dopytywał team Madsena przed startem dziewiątego biegu. - Stoi w czerwonym kasku teraz - mówił Lech Kędziora o Kacprze Worynie, wskazując na miejsca przed wyjazdem na tor. - Lechu, jedzie, czy nie jedzie Leon? - Dopytywał Jarosław Dymek trenera, Lecha Kędziorę. - Jedzie Worynę. Idiotę ze mnie kur... robicie? - Krzyczał zirytowany Kędziora. - Dlaczego nie dajesz mi nic teraz powiedzieć? Dlaczego tak krzyczycie? - Dopytywał po przerwie Leon Madsen Jarosława Dymka. - Ku*wa mać wszyscy jesteście tacy, że ze mnie idiotę robicie dzisiaj... - skwitował Lech Kędziora całe zamieszanie. Ta sytuacja pokazuje, że nikt we Włókniarzu nad niczym nie panuje. Po emisji kuchni meczu z Częstochowy głos zabrał prowadzący Magazyn PGE Ekstraligi Michał Łopaciński. - Jak wrażenia? - zapytał swoich gości Łopaciński. - Smutne - powiedział jednoznacznie Cegielski i chyba to było najbardziej trafne spostrzeżenie, patrząc z perspektywy kibiców Włókniarza. Prezes dolał oliwy do ognia Oliwy do ognia dodał jeszcze prezes Tauron Włókniarza, Michał Świącik, który po meczy rozmawiał z dziennikarzem Canal+. - Co się stało z duchem drużyny? - zapytał dziennikarz. - To pytanie powinno być skierowane do sztabu szkoleniowego. Ja tylko wyciągam wnioski na przyszły sezon i robię przelewy. Ubolewam nad tym, bo jeden dziennikarz czy drugi powie, że Świącik próbuje ingerować w drużynę. Nie jestem, jak inni prezesi, że w parku maszyn gram pierwsze skrzypce. Tak, jak pan zauważył. Trudno się z tym nie zgodzić. Ale od tego są ludzie, którzy biorą za to pieniądze. Nad tym we Włókniarzu trzeba pracować. Szykują się wzmocnienia, bo żużel poszedł do przodu. Zabrakło tego czegoś w drużynie. Tej energii... ja o to ciągle do sztabu zabiegam. Jak ktoś chce robić żużel, jak w latach 80., to nie we Włókniarzu - powiedział odważnie Michał Świącik, jednoznacznie potwierdzając, że plotki o zmianach w sztabie szkoleniowym są prawdziwe.