Przełożony najprawdopodobniej do Gdańska mecz eliminacji mistrzostw Europy nie jest dobrą informacją. Sugeruje to, że wciąż mamy problem z Narodowym. O sprawie poinformował Kamil Bortniczuk, minister sportu. - Myślę, że mecz z Albanią nie odbędzie się na Stadionie Narodowym, ale to jest moje zdanie. Ja nie będę naciskał na to, żeby mecz się tam odbył, ani nie będę tego sugerował, ponieważ jestem odpowiedzialnym człowiekiem i nie chcę brać odpowiedzialności za życie kilkudziesięciu osób - ocenił minister sportu i turystyki w radiu RMF FM. Tym samym jednoznacznie dał do zrozumienia, że praktycznie nie ma większych szans na to, że za półtora miesiąca zobaczymy kadrę na Narodowym. Dla kibiców żużla wcale nie jest to taki problem. Znacznie większy to ten, który dotyczy GP zaplanowanego na 13 maja. O tym, jak poważna jest sprawa, niech świadczą dalsze słowa Bortniczuka ze wspomnianej rozmowy. - Najgorszy scenariusz, który prawdopodobnie się nie sprawdzi, zakłada kompletne rozebranie konstrukcji dachu i zbudowanie go na nowo. Na odlewie - jedynym takim na świecie - pojawiło się pęknięcie i jest ono badane przez specjalistów z Polski i Niemiec. Sprawdzają, czy liny mogą pęknąć pod pewnym napięciem. Będzie potrzeba jeszcze częstszego analizowania bezpieczeństwa - powiedział. I choć użył zwrotu, że ten scenariusz najpewniej się nie sprawdzi, to jednak obawa jest. I widać to u kibiców, którzy znacznie mniej chętnie niż w poprzednich latach nabywają wejściówki na zawody. Oświadczenie wcale nikogo nie uspokoiło PGE Narodowy wydał oficjalny komunikat dotyczący problemów ze stadionem. Niby nieco ostudzono atmosferę, ale to wszystko nie przekonuje jakoś bardzo. - W związku z pojawiającymi się informacjami dotyczącymi organizacji zaplanowanych na 2023 rok wydarzeń na PGE Narodowym, pragniemy podkreślić, że jako operator obiektu dokładamy wszelkich starań, by wszystkie wydarzenia zaplanowane na rok 2023, zarówno koncerty, mecze - w tym w szczególności zaplanowany na 27 marca mecz Polska-Albania, jak i wydarzenia biznesowe, odbyły się zgodnie z planem - czytamy w oświadczeniu władz Narodowego. Pozostaje kwestia tego, czy kibice w takie stanowisko po prostu uwierzą. Mamy dwie zupełnie sprzeczne tezy - ta ministra sportu oraz ta decydentów z Narodowego. Fakty są takie, że kibic wybierający się na zawody chciałby mieć gwarancję po pierwsze tego, że one się odbędą, a po drugie tego, że nic mu tam nie grozi. Przecież na zawody przychodzą całe rodziny. Na chwilę obecną wygląda to tak, że żadnej z tych gwarancji dać nie można, a to skutecznie zniechęca do kupna biletów na te zawody. Zapewne duża część kibiców wstrzyma się z ich zakupem co najmniej do wspomnianego meczu Polaków z Albanią. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo