Co tak przeraża kibiców? Przede wszystkim to, że gwiazdy z TOP10 siadają do rozmów z żądaniem milion złotych za podpis i 10 tysięcy za punkt. Niewiele mniej chce tzw. druga linia, bo tu negocjacje nie schodzą poniżej 700-800 tysięcy za podpis i 7-8 tysięcy za punkt. Milion złotych, to cena za załatanie dziury w PGE Ekstralidze Prawdziwy kosmos zaczyna się jednak przy zawodnikach, którzy są uzupełnieniem składu. Chodzi o takich, co mogą, ale nie muszą odpalić. Oni życzą sobie jednak pół miliona za podpis i 5 do 7 tysięcy za punkt. Dużo, bardzo dużo. Rok temu było o połowę mniej. Stawki dla tych najsłabszych to efekt słabego rynku zawodniczego. Ten ekstraligowy jest już mocno przetrzebiony, a ZOOleszcz GKM Grudziądz chce przewietrzyć skład, a Moje Bermudy Stal Gorzów po prostu szuka kogo, by skład uzupełnić. Jedni i drudzy rozglądają się na pierwszoligowym rynku, gdzie zawodnicy pokroju Oskara Fajera, Tobiasza Musielaka i Jakuba Jamroga kosztują 500 i 5. Przy 100 punktach wyjdzie milion za sezon. Żużlowe środowisko jest mocno rozplotkowane, więc wyżej wymienieni doskonale znają obecne stawki gwiazd i średniaków. W tej sytuacji podnieśli swoje, żeby dopasować się do tego, co jest. Zawodnicy eWinner 1. Ligi nie chcą tracić statusu gwiazd Poza tym dla takiego Fajfera czy Musielaka PGE Ekstraliga to ryzyko. W pierwszej lidze może wziąć mniej za podpis (stawki 250-300 to już taka górna półka), bo nadrobi punktami. W Ekstralidze nie jest to już takie oczywiste, więc taki zawodnik musi grać ostro. Od ekstraligowych działaczy słyszymy, że krajowi seniorzy z eWinner 1. Ligi są drodzy, a na dokładkę kręcą nosem na jazdę w najlepszej lidze świata. Na dobrym kontrakcie w pierwszej lidze mogą zarobić tyle samo, co wożąc ogony w Ekstralidze. Plus jest taki, że przynajmniej są gwiazdami.