Każdy kibic-podróżnik musi minimum raz przyjechać do Pardubic. I to nie na jedne zawody, ale na cały weekend ze Zlatą Prilbą. Główne zawody są w niedzielę o 12 i trwają kilka godzin. To turniej absolutnie niepowtarzalny. Dla polskiego kibica przyzwyczajonego do naszych standardów problematyczne może być nawet... wypisanie programu, który jest zbudowany w dość nietypowy sposób. Zawodnicy jeżdżą grupami, obsada często się powtarza i na pierwszy rzut oka wydaje się to totalnie czarną magią. Ale po jakimś czasie da się to ogarnąć. W sobotę przed Zlatą Prilbą odbywa się Zlata Stuha, czyli turniej dedykowany juniorom. Przy czym często są to najlepsi juniorzy świata, a nie początkujący adepci sportu żużlowego. Wygrywali tam ostatnio Norick Bloedorn czy Mateusz Świdnicki, a zatem naprawdę duże nazwiska. Przed Stuhą przeważnie jest też flat track, który do najbardziej pasjonujących nie należy, ale jako ciekawostka do obejrzenia raz czy dwa razy w życiu jak najbardziej się nada. Flat track to coś w rodzaju motocrossu na torze żużlowym. Co to będzie za weekend! Pardubice zawładną światem żużla Zwyczajowo w piątek przed pardubickimi imprezami odbywa się jeszcze turniej rangi międzynarodowej. Były finały mistrzostw świata juniorów, był także SEC. A teraz wiemy, że żadnego z tych turniejów nie będzie. Ale za to zobaczymy GP Challenge, czyli finał eliminacji do GP 2025. To jedne z najbardziej emocjonujących zawodów w kalendarzu, często ostatnie biegi decydują o tym, kto spełni swoje życiowe marzenia. Pardubice nie organizowały tego turnieju od ponad dwudziestu lat. Tym samym kolejny raz zapowiada się wielkie, żużlowe święto na czeskiej ziemi.Od 4-6 października zobaczymy tam mnóstwo kapitalnego ścigania. Pozostaje jedna wątpliwość, czyli oczywiście pogoda. W Polsce o tej porze miewamy wielkie problemy z rozgrywaniem zawodów żużlowych. W Czechach jednak jest trochę inaczej. Zlata Prilba zazwyczaj rozgrywana jest mniej więcej w tym terminie i przeważnie jest ciepło, słonecznie, można chodzić praktycznie w krótkim rękawku.