Kilkanaście miesięcy temu polscy kibice zastanawiali się, kim jest ten duński dzieciak i skąd ta Unia go wytrzasnęła. William Drejer pojawił się w Polsce jako 16-latek, z polecenia starszego kolegi, Kennetha Hansena. Przebojem wdarł się do składu Unii, wykorzystując to że w 2. Lidze na pozycjach juniorskich mogą jeździć obcokrajowcy. Drejer zaczął robić naprawdę dobre wyniki, czym zwrócił uwagę lepszych klubów z wyższych lig. Zdecydował jednak, że zostanie w Tarnowie, czym bardzo ucieszył lokalną publiczność, która bardzo go polubiła. Uroku całej historii Drejera dodawało to, że jego podstawowym pomocnikiem, mechanikiem, menedżerem i motywatorem od początku jest mama. To z nią cały czas jeździł na zawody, a widok pani mechanik odkręcającej koła i zmieniającej dyszę, był czymś unikatowym, ale też budzącym podziw. Drejer na sezon 2023 miał być jeszcze lepiej dosprzętowiony, więc to naturalne że spodziewano się jeszcze lepszych wyników, bo ten chłopak ewidentnie ma papiery na żużlowca. Co się stało? Drejer poza składem Ten rok dla duńskiego 17-latka jest jednak słabszy niż poprzedni. A może inaczej - nie jest na pewno taki, jakiego się spodziewano. Drejer wygrał w lidze raptem dwa biegi, w zeszłym roku czasem miał tyle trójek w jednym meczu. Od lipca nie startuje już w ogóle w lidze, bo ze składu wygryzł go dobrze radzący sobie Daniel Klima. Niewiele wskazuje na to, by w tym roku Drejer miał wrócić do regularnej jazdy w Polsce. Sezon się kończy, a Klima spisuje się dobrze. Krążą pogłoski mówiące o tym, że zawodnik nieco zachłysnął się pierwszymi sukcesami i stał się trochę marudny, trudniejszy do okiełznania. Być może jest w tym ziarno prawdy, ale to nie jest główny powód jego braku miejsca w podstawowym składzie. Tu przede wszystkim kuleje trochę aspekt sportowy, bo udanym debiutem Drejer zrobił wielkie nadzieje na nowy sezon, a tymczasem nie dość że postępu nie widać, to można śmiało mówić wręcz o pewnym regresie.