Niektórzy przecierali oczy ze zdumienia. Czy to na pewno ten sam zawodnik, który jechał w Warszawie? Czy to na pewno lider klasyfikacji najskuteczniejszych w eWinner 1. Lidze? W Gorzowie Max Fricke zdobył tylko punkt i zajął ostatnie miejsce. - Nie sprawdzała się żadna z wprowadzanych zmian. Po prostu nic nam nie szło. I tak było już od samego treningu. W zawodach się to powtórzyło - powiedział nam Tomasz Gaszyński, współpracujący z Australijczykiem. Można zatem wywnioskować, że opady deszczu utrudniły dopasowanie do tego stopnia, że nie radzili sobie nawet ci najbardziej doświadczeni. Były menedżer Tomasza Golloba zjadł przecież zęby na żużlu i zna się na tej robocie. Fricke nie protestował. Chciał jechać Zapytaliśmy także o to, czy Max Fricke był w gronie tych, którzy nie chcieli kontynuować zawodów po pierwszej serii startów. Kilku żużlowców mocno protestowało. Gaszyński wyjaśnił, że jego zawodnik nie zabierał głosu w tej sprawie. - Max się na ten temat nie wypowiadał. Była faktycznie jakaś grupa, która miała pewne obiekcje. Wiem, że na pewno by sobie na takim torze poradził, gdyby miał doregulowany sprzęt. Tego jednak w sobotę zrobić się nie udało.