Kochali Rickardssona, tęsknią za Jonssonem Na przełomie wieków Szwecja żużlem stała. To tam była najlepsza liga na świecie i to w tym kraju produkowano świetnych zawodników. Szwedzi długo mogli szczycić się Tony Rickardssonem, który przez lata był najlepszym żużlowcem świata. Jednak tamtejsi działacze chyba przespali złoty okres, bo nie minęło 15 lat od zakończenia kariery przez wielkiego mistrza, aby stwierdzić, że po sytym okresie nie zostało nic. Prawie nic.W Szwecji długo wierzono, że naturalnym następcą Rickardssona zostanie Andreas Jonsson. Ten nigdy złotego medalu w mistrzostwach świata nie zdobył, ale jakby nie było ciągnął ten cały wózek do przodu. Po drodze pojawili się tacy zawodnicy jak Thomas Jonasson, Jonas Davidsson, Antonio Lindbaeck, Peter Ljung, czy Fredrik Lindgren. Sęk w tym, że międzynarodowy poziom trzyma tylko ten ostatni. Jonasson i Davidsson to obecnie peryferia poważnego żużla, Lindbaeck zimą skończył karierę, a Ljung jakoś nigdy nie potrafił wznieść się ponad miarę solidnego I- ligowego zawodnika. Rodzynek LindgrenObecny stan szwedzkiego żużla najlepiej oddaje liczba ich reprezentantów w PGE Ekstralidze. Sprawdziliśmy i przecieraliśmy oczy ze zdumienia, że ostał się tylko Lindgren. Oczywiście w ostatnim roku wcale lepiej nie było, ale teraz mówimy już o niepokojącej tendencji. W ostatnich latach przewijały się jeszcze takie nazwiska jak Thorssell, Berntzon, czy wcześniej wspomniany Davidsson, ale raczej z marnym skutkiem.Dziś Lindgren musi ratować honoru swoich rodaków. To na nim spoczywa ciężar szwedzkiego żużla. To nie są żadne słowa na wyrost. W I lidze wcale lepiej nie jest. Tam doliczyliśmy się sześciu Szwedów, przy czym realnie połowa z nich ma szanse na regularne starty. A jako potwierdzenie tych czarnych wizji można by dorzucić jeszcze wzmiankę o słabej kondycji tamtejszej ligi.Już pal licho, że pozostała daleko w tyle PGE Ekstraligi, ale za chwile może być tak, że nie będzie już nawet drugą siłą na świecie. Żużlowcy mogą startować tylko w dwóch ligach, więc poza Polską wybierają nierzadko Wielką Brytanię, Danię, czy nawet Rosję. Do Szwecji jeżdżą jej najzagorzalsi sympatycy. Ze startów w Elitserien już dawno zrezygnowali tacy zawodnicy jak Tai Woffinden, Emil Sajfutdinow, czy nawet Fredrik Lindgren. Zobacz Sport Interia w nowej odsłonie! Sprawdź