- Nie gorączkujmy się - apeluje Jacek Ziółkowski, menedżer Motoru. - Ja wierzę w Jarka tak, jak rok temu wierzyłem w Krzyśka Buczkowskiego. Mówili, że słaby, że się nadaje, żeby go odstawić, ale udało się zbudować go na fazę play-off. Jego jazda dała nam awans do finału. Hampel ma pecha, tak mówi menedżer Ziółkowski przyznaje, że jak dotąd Jarosław Hampel ma ogromnego pecha. Po pierwszym meczu w Gorzowie, gdzie zdobył 6 punktów w 6 biegach, wymienił wszystkie sprzęgła. To było to spotkanie, w którym dostał dwa ostrzeżenia za start i został wykluczony. - W drugim meczu z Włókniarzem Częstochowa zatarł mu się z kolei silnik - wyjaśnia Ziółkowski. - Na spotkanie z GKM-em zmienił sprzęt, ale to była taka randka w ciemno, bo on tego silnika nie zdążył dobrze przetestować. Niestety w Lublinie padało i nie było szans na trening. Jarek wyjechał na nowym silniku dopiero na próbie toru, a to jest zdecydowanie za mało, by coś zrobić. Hampel ma czas, żeby wrócić do gry Menedżer spokojnie jednak podchodzi do tego, co dzieje się z doświadczonym zawodnikiem. Nie zgadza się z twierdzeniami, że Hampel się do Ekstraligi nie nadaje, że po fatalnym karambolu w 2015 roku nie potrafi się odnaleźć. - Jarek w tamtym roku miał świetne biegi, gdzie naprawdę ładnie jechał. Uważam, że jego wciąż stać na dobre występy - kwituje Ziółkowski. Na razie mała zdobycz punktowa Hampela nie robi Motorowi problemów. Drużyna jedzie dobrze jako całość. Dużo punktów zdobywają juniorzy. Poza tym zawsze któryś z seniorów wyskoczy. Dwa ostatnie mecze należały do Maksyma Drabika, na inaugurację szalał z kolei Mikkel Michelsen. Zdaniem menedżera Hampel a czas, żeby wyjść na prostą. Dodajmy, że Hampel korzysta z silników tunera Ryszarda Kowalskiego, które w niskich temperaturach spisują się nieco gorzej. Mają za dużo mocny, trudno je doregulować.