Żużlowcy na obchodzie toru zwykle pojawiają się w sportowych lub teamowych ciuchach. Zaopatrzeni w śrubokręty, którymi sprawdzają twardość nawierzchni, przechadzają się leniwie i powoli układają sobie plan na jazdę po danym owalu. Niecodzienna stylizacja Maksyma Drabika Jakież było w piątek zdziwienie na PGE Narodowym, gdy na torze pojawił się Maksym Drabik. Śrubokręt był w rękach jego mechanika, ale on sam był ubrany tak, jakby przechadzał się po wybiegu dla modeli, a nie po torze. Niektórym jego strój kojarzył się też z komunią. Jakby nie spojrzeć stylizacja była niecodzienna i kompletnie nie pasowała na taką imprezę, jak kwalifikacje. W każdym razie najstarsi fotografowie nie pamiętają nikogo tak ubranego w Grand Prix. Drabk przyzwyczaił nas w ostatnim czasie jednak do tego, że ubiera się ekstrawagancko. W trakcie spotkań PGE Ekstraligi zaskakiwał nakryciem głowy. Raz była to czapka wędkarska, innym razem kapelusz, jakiego nie powstydziłby się Zorro. Drabik, w odróżnieniu od innych zawodników, nie ma sponsora na czapkę, więc może nosić, co mu się żywnie podoba. Drabik niczym Krychowiak Jeszcze chwila, a Drabik zostanie okrzyknięty Jacykowem polskiego żużla. Już teraz można powiedzieć, że idzie śladem piłkarza Grzegorza Krychowiaka, o którego strojach mówi się czasami więcej niż o jego grze. Inna sprawa, że Krychowiak wiele osiągnął, jako zawodnik, a Drabik w ostatnim czasie też jeździ jak natchniony. Niektórzy jednak zwracają uwagę, że nikt nie będzie gadał o kapeluszach i białych koszulach, dopóki Drabik będzie dobrze jeździł na torze. Wystarczy jednak, że się potknie, to zdjęcia, które dziś budzą jedynie zdziwienie, staną się podstawą do tworzenia memów.