Dariusz Ostafiński, Interia: Czy to koniec miłości Stali ze Zmarzlikiem. Pytam w związku z ostrym atakiem Zmarzlika na Woźniaka w piątkowym meczu Stali z Motorem. Ireneusz Zmora, były prezes Stali: Nie, to nie koniec miłości. To może koniec przyjaźni, bo Zmarzlik i Woźniak są, byli kumplami. - Też nie. To nie koniec przyjaźni. To dlatego Zmarzlik zaatakował Woźniaka To co to było? - Trzeba zrozumieć pewną rzecz. Na torze nie ma kumpli. Na torze rywalizujemy w ramach dostępnych przepisów, żeby wygrać bieg, mecz. Mnie się wejście Bartka nie podobało. Kibicom Stali też się nie spodobało. Dali temu wyraz. - Rozumiem kibiców, którzy gwizdali na Bartka, czy też wyrażali swoje emocje i niezadowolenia w inny sposób. Wróćmy do tego, co się panu w tym wejściu nie podobało. Powiedział pan, że było za ostre. - Milimetrów brakowało, żeby Szymon Woźniak wylądował w płocie. Jak narażamy zdrowie innego żużlowca, to zawsze można mówić o pewnej przesadzie. Po co Zmarzlik zrobił taki atak? - Żeby wygrać bieg. To wiem, ale pytam o podłoże. Chciał pokazać Stali, co straciła? - Dla Bartka to był z pewnością mecz o bardzo wysokim podłożu emocjonalnym. Dla obu drużyn taki był, bo ilość upadków i przerwanych biegów była znaczna. Obie strony podeszły do spotkania ambitnie. Inne były pobudki Motoru, który był podrażniony po porażce z Betard Spartą u siebie. Inne po stronie gorzowskiej, która niesiona dobrymi opiniami chciała pokonać mistrza. Motor brutalnie zweryfikował Stal? No to teraz Stal ma powody do smutku, bo nastawiała się na wygraną, a nic z tego nie wyszło. - Porażka Stali z faworyzowanym Motorem, to nie jest jednak żadna sensacja. To można i trzeba było wkalkulować. Stal ma zająć miejsce w szóstce, a potem w czwórce. Martwić może jedynie słabsza postawa Oskara Fajfera, który po dwóch dobrych występach obniżył loty. Słyszałem, że będzie miał kłopot, jak w motocyklach skonfigurowanych przez byłego mechanika Dariusza Sajdaka coś się zatnie. - Jeśli to jest przyczyna, to należy się cieszyć. Szybko zdiagnozowany problem zostanie prędzej rozwiązany. Stal szła na ten mecz, jak na wojnę. Motor pokazał jej miejsce w szyku? - Nikt przed sezonem nie stawiał Stali wyżej od Motoru. Nie dziwmy się, że się Stal szykowała. Każdy będzie chciał pokonać Motor. Stal się w żaden szczególny sposób tutaj nie wyróżnia. Bo wszyscy będą chcieli bić mistrza. Stali nie wyszło, ale trzeba wyciągnąć wnioski i jechać dalej. Zapytam teraz o Woźniaka. W tym sezonie zaskakuje in plus, mówią, że wychodzi z cienia Zmarzlika. Ta jego walka ze Zmarzlikiem, strata pozycji po ostrym ataku kolegi jest chyba dla niego okazją do dużej refleksji. Kolega mu pokazał, jak się jeździ, jak się chce być świetnym, topowym zawodnikiem. - Nie chcę zabrzmieć nazbyt filozoficzny, ale każdy z nas czegoś doświadcza. Lecz ważniejsze od tego są wnioski jakie wyciągamy. Szymon na pewno już wie, że nie ma kumpli na torze. Na pewno kolejnym wnioskiem powinno być: jedziesz ze Zmarzlikiem, to nie jedź szeroko, bo on cię wywiezie. A poza tym, to nie pamiętam, żeby grzeczny chłopak został mistrzem świata. Mnie się mogło nie podobać, jak jeździł Pedersen, ale inni wiedzieli, że rywalizując z nim przy płocie, nie ma dla nich miejsca, nie ma zmiłuj się. A już tak na koniec, to czy Zmarzlik wróci do Stali? - A czy on wyraził chęć powrotu? Mówił, że musimy od siebie odpocząć. - Do tego tanga trzeba dwojga. Klub wyraża chęć powrotu, oni go widzą. Druga strona musi jednak poczuć to samo. Czy to nastąpi? Nie wiem. Weźmy Protasiewicza. Wiemy, w jakiej atmosferze odchodził z Falubazu, a potem Robert Dowhan jeździł za nim z chlebem i solą. To, co stanie się ze Zmarzlikiem zależy od wielu rzeczy. Choćby od tego, gdzie będzie Motor za 10 lat.