W poprzednich latach narzekaliśmy, że żużlowa reprezentacja Polski nie potrafi zdobyć w Speedway pf Nations złotego medalu. Teraz jest jeszcze gorzej. Nasza drużyna dopiero po barażu awansowała do finału, a tam zajęła szóste miejsce. Gorsi od nas byli tylko Finowie. PZM zaprosił selekcjonera na rozmowę Taki wynik każe się zastanowić, co dalej z selekcjonerem Rafałem Dobruckim. W końcu to on jest osobą odpowiedzialną za wynik. Ze słów prezesa PZM Michała Sikory wynika, że związek zamierza w tej sprawie postępować bardzo ostrożnie. - Daliśmy sobie tydzień na przemyślenia. W przyszłym tygodniu spotkamy się z trenerem Rafałem Dobruckim, żeby podsumować finał Speedway of Nations i zastanowić się, co dalej - mówi nam prezes związku. Prezes PZM nie potrafi zrozumieć słabej jazdy polskich gwiazd Michał Sikora po finale w Vojens jest mocno skonsternowany. - Nie mogę zrozumieć, jak zawodnicy jeżdżący w Grand Prix, którzy na dokładkę są w pierwszej dziesiątce średnich PGE Ekstraligi, przegrywają z takimi, co nigdzie nie jeżdżą. Mam tutaj na myśli choćby porażkę z Marko Lewiszynem - przyznaje Sikora. - Nie rozumiem też, jak zawodnicy tego poziomu nie potrafią dobrze wystartować. A mam wrażenie, że to był największy problem. Wiem, tor może nie leżeć, może być kłopot ze spasowaniem, ale sprzęgło zawodnik puszcza tysiące razy i w tym elemencie powinien być w miarę powtarzalny - zauważa Sikora. Czy selekcja była właściwa? Można odnieść wrażenie, że prezes broni trenera Dobruckiego. Trudno jednak dziś jednoznacznie stwierdzić, jak potoczą się jego losy. Odpowiedź na to pytanie poznamy za tydzień. Już teraz da się usłyszeć, że trener popełnił błąd, powołując Macieja Janowskiego. W kosmicznej formie jest Kacper Woryna (w odwodzie byli też Dominik Kubera czy Janusz Kołodziej), a taki Janowski, zwłaszcza w Grand Prix jeździł ostatnio słabo. Dobrucki jest trenerem kadry od dwóch lat. Rok temu zdobył srebro w Manchesterze. Teraz ledwo awansował z zespołem do finału, gdzie nasza drużyna okazała się outsiderem.