- Moja propozycja jest taka, że w GP zostaje najlepsza ósemka na kolejny sezon, a siedmiu wchodzi z eliminacji. Oczywiście w eliminacjach mają bezwzględny zakaz startów ci, co jeżdżą aktualnie w Grand Prix. Jednym słowem nie można łączyć startów w GP z eliminacjami. To spowodowałoby rotację wśród uczestników elity. Byłyby spadki i awanse, nowe twarze, powroty i tak dalej, a chyba nikt nie wątpliwości, że to lubią kibice. Ponadto, zostałaby przywrócona ranga eliminacji - powiedział Cieślak w rozmowie z Przeglądem Sportowym. Spójrzmy jednak, kto awansowałby do cyklu, gdybyśmy premiowali czołową siódemkę z GP Challenge. Rok temu byłby to na przykład Michael Jepsen Jensen, który obecnie jest za słaby nawet na poziom 1. Ligi. Dwa lata temu Smolinski i Lebiediew. Pierwszy wygrywał nawet pojedyncze turnieje, ale koniec końców okazywał się gorszy niż reszta uczestników. Lebiediew od lat w starciach ze światową czołówką wypada kiepsko. Jeszcze marniej wygląda TOP z 2020 roku - byli tam na przykład Łoktajew, Lahti i Milik. Czy oni nadają się na GP? Raczej wątpliwe. Nie ma już nawet sensu dodawać, że gdyby wprowadzono tę zasadę, rok wcześniej awansowaliby... Pontus Aspgren i Jurica Pavlic. Challenge minicyklem. To jest rozwiązanie? Sam pomysł Cieślaka wygląda naprawdę ciekawie, ale należałoby niestety mimo wszystko ograniczyć możliwość awansu takim bądź co bądź przypadkowym żużlowcom, jak Aspgren czy Pavlic. Można to zrobić poprzez rozbudowanie decydującego o awansie turnieju GP Challenge minimum do trzech rund. "Wyskokowiec" może pojechać jeden kapitalny turniej, ale na przestrzeni trzech nie da rady wejść do elity. A przecież poza kolorytem i świeżością, chodzi przede wszystkim o to, by w stawce jednak jeździli najlepsi, a nie ci którzy mieli "dzień konia" podczas finałowego dnia. Najczęściej oni zresztą i tak w cyklu są statystami. Bolączką aktualnego Grand Prix jest także monotonia związana z lokalizacjami oraz terminarzem. Niemal co roku mamy te same miasta, w tej samej kolejności. To może znudzić nawet największego fana żużla. Co prawda w sierpniu odbędzie się GP w Rydze, ale poza tym próżno szukać nowych miejsc. A to po prostu nie jest dla kibica atrakcyjne. Huczne zapowiedzi Discovery o ekspansji na inne kontynenty póki co okazują się jedynie bajką. Przypomnijmy, że GP 2023 rozpocznie się pod koniec kwietnia w Gorican, czyli tak jak rok temu. Tytułu bronić Bartosz Zmarzlik. Zobacz również: Witali go jak króla. Dostał telefon od mistrza świata Rzucił się na niego z pięściami. Inni bili mu brawo