- Szkolić trzeba, piramida fajna rzecz, ale dla mnie przepis o konieczności obowiązkowego wystawiania wychowanka pod jeden z numerów juniorskich jest zły i kłoci się z hasłem: najlepsza liga świata - ocenia trener ebut.pl Stali Stanisław Chomski. Pierwszy skład był zabetonowany Nowa regulacja sprawi, że zdaniem szkoleniowca wrócimy do czasu, gdy kilku zdolnych 16-latków weszło na rynek i zablokowało szkolenie w kilku klubach. W gronie tych złotych dzieci był Bartosz Zmarzlik. Stal oczywiście cieszyła się, że go ma, trener również, ale z posiadaniem tak wybitnego juniora wiązały się skutki uboczne. Pierwszy skład był zabetonowany, inne talenty uciekały z klubu. - Nikt nie chciał czekać, wiedząc, że jest junior, którego oni ze składu nie wypchną. Ten problem miała nie tylko Stal, ale i Sparta, Falubaz czy Unia. Dlatego nie róbmy teraz rezerwacji dla wychowanka, bo jak trafi się ktoś wybitny i będzie miał pewne miejsce, to znów będzie problem z tymi następnymi - analizuje Chomski. Potrzebny jest mądry system premiowania Według doświadczonego szkoleniowca trzeba zupełnie zmienić myślenie i poszukać innych pomysłów, które mogłyby zachęcić kluby do szkolenia. - Nakazy trzeba wyrzucić do kosza. W piłce nożnej są premie za to, że juniorzy grają. Można by ten projekt jakoś zaadoptować do żużla. Kluby powinny być jakoś premiowane za to, że szkolą. Jak ktoś jednak nie chce, to nie wolno go zmuszać, bo robi się z tego szkolenie na sztukę. To kosztuje, a efektów nie ma. - Od lat nie słucha się dołów, nie rozmawia się z nami, a szkoda. To właśnie przez to trafiają się złe pomysły. Ten o U24 był trafiony, zrobił ruch, ale mogłoby być takich rozwiązań więcej, gdyby jakoś je konsultowano. Powinna się liczyć jakość, nie ilość, dlatego trzeba dążyć do systemu, gdzie to będzie robione z głową, a nie tylko po to, żeby coś odfajkować - kwituje Chomski.