Zmarzlik za chwilę może cieszyć się z czwartego złota w ciągu ostatnich pięciu lat w Grand Prix. Jest na dobrej drodze, aby tak się stało, bo jego przewaga w klasyfikacji generalnej nad wiceliderem - Frederikiem Lindgrenem wynosi aż 20 punktów. Do końca cyklu pozostały już tylko cztery turnieje - w Rydze, Cardiff, Vojens i Toruniu. Tak może wyglądać tabela I ligi. Sensacyjny spadkowicz? Zmarzlik nie musi wygrywać za wszelką cenę Polak jest w tak uprzywilejowanej sytuacji, że nie musi igrać z ogniem na torze, tylko może w mgnieniu oka przewartościować pewne sprawy. Turniej w Malilli był już szóstym w tegorocznym sezonie, a Zmarzlik dopiero pierwszy raz nie pojawił się w finale. Regularność zresztą jest wielkim atutem mistrza świata. Po jego ataku rywal złamał nogę. "Nie chciałem zrobić mu krzywdy" Dołomisiewicz o Zmarzliku i Rosjanach Legenda Polonii Bydgoszcz jest zdania, że brak Artioma Łaguty oraz Emila Sajfutdinowa rzutuje na mniejsze emocje w całym cyklu. - Bartek nie będzie wojował, żeby za wszelką cenę dopiąć swego. On i tak sprawia wrażenie, że nie odpuszcza w żadnym wyścigu, natomiast nie jest na tyle szalony, żeby stawiać wszystko na jedną kartę - twierdzi Dołomisiewicz.- Z racji tego, że Rosjanie wypadli z cyklu wskutek zawieszenia, to Bartek specjalnie nie ma większej konkurencji. Wystarczy dojeżdżać spokojnie do finału i mało prawdopodobny jest scenariusz, że ktoś go dogoni - zaznacza nasz rozmówca.Starsi polscy kibice pamiętają sezon 1999, kiedy Tomasz Gollob zmierzał mistrzostwo świata, ale skończyło się na srebrnym medalu, bo w ostatnim turnieju Grand Prix wystąpił świeżo po koszmarnej kraksie w finale Złotego Kasku we Wrocławiu. Odradzono mu występ w Vojens, jednak Gollob wystartował. Złota mu to nie zapewniło. Na mistrzostwo świata musiał czekać jeszcze 11 lat.