Wiktor Lampart zalicza zjazd w dół mniej więcej od zakończenia wieku juniora. Wówczas przeniósł się z Motoru Lublin do Apatora Toruń, gdzie zajął pozycję U-24. Dla klubu z grodu Kopernika startuje drugi rok, ale kolejnych sezonów nie będzie. Działacze stracili bowiem cierpliwość widząc jego słabe wyniki. Postanowili rozglądnąć się na giełdzie za kimś nowym, a Lampart musi szukać sobie nowego zatrudnienia. Jego przyszłość łączona jest m.in. z Włókniarzem Częstochowa. Jest jednak jedno "ale". Włókniarz szuka zawodnika U-24 Zacznijmy od tego, że przepis U-24 ratuje przyszłość Lamparta w PGE Ekstralidze, bo bez niego mógłby zapomnieć o startach w najlepszej lidze świata. Tym statusem będzie cieszył się jeszcze przez rok, więc naturalnie rozgląda się za nowym klubem. Problemem Włókniarza jest to, że na rynku nie ma zbyt wielu ciekawych opcji. Lampart to szalenie ryzykowna inwestycja, bo zdaniem ekspertów ten zawodnik po prostu nie rokuje. W Toruniu zarzucono mu także niewłaściwe dobory sprzętu. W ostatnim meczu swojej drużyny w Zielonej Górze wrócił do składu, ale większej poprawy nie było. Żużlowiec sprawiał wrażenie całkiem szybkiego, ale popełniał błędy na trasie i wybierał niewłaściwe ścieżki. Wiele wskazuje na to, że w Częstochowie otrzyma kolejną już szansę błyśnięcia w PGE Ekstralidze. To pod warunkiem, że do Włókniarza nie uda się ściągnąć Jakuba Miśkowiaka. Były mistrz świata juniorów przymierza się do pozostania w Stali Gorzów. Rozmawia z klubem o przedłużeniu umowy i wiele wskazuje na to, że strony dojdą do porozumienia. Pod Jasną Górą doskonale o tym wiedzą, ale po cichu liczą, że uda im się odbić Miśkowiaka. Szanse są niewielkie, ale gdyby się udało, to byłby to świetny ruch prezesa Świącika. Tym ruchem Włókniarz może wszystkich zaskoczyć Oczywiście to nie jest tak, że Lampart jest już pewniakiem do jazdy we Włókniarzu, gdy nie uda się powrót Miśkowiaka. Na razie pewne jest to, że w częstochowskiej drużynie w przyszłym sezonie startować będą Mads Hansen i Kacper Woryna (obaj przedłużyli umowy). Do tego najpewniej zostanie Leon Madsen i Maksym Drabik. Potrzebny będzie jeszcze zawodnik U-24, ale nie ma wymogu, żeby był nim Polak. Teoretycznie Włókniarz więc mógłby postawić na żużlowca z zagranicy. Nie będzie to nikt z uznanym nazwiskiem, ale tegoroczny sezon pokazał, że można na rynku znaleźć kogoś nieoczywistego, który poradzi sobie w PGE Ekstralidze. To też jest więc jakaś możliwość dla częstochowian. Nawet jako przysłowiowy bat na Lamparta.