Poważne problemy pojawiły się już przed półfinałowym pojedynkiem z Unią Tarnów, kiedy to firma Sport Halls nie wywiązała się z obietnic i nie zdążyła ukończyć budowy na czas. Na nowej trybunie nie było zamontowanych barierek zabezpieczających oraz schodów. Wydawało się, że są to braki, które z łatwością będzie można uzupełnić w krótkim czasie. Tymczasem na kilka dni przed decydującym meczem sezonu władze zielonogórskiego klubu wciąż nie wiedzą, czy trybuna będzie gotowa do niedzieli. Pierwotnym terminem odbioru budowy miała być środa. Tego samego dnia okazało się, że wykonawca nie jest jeszcze gotowy i ostateczny odbiór może się odbyć najwcześniej w czwartek. To z kolei oznacza spory kłopot dla osób zarządzających klubem, a także kibiców. W Zielonej Górze na spotkanie finałowe sprzedane zostały już wszystkie bilety i jedyną szansą dla pozostałych chętnych jest właśnie otwarcie nowej trybuny. Mogłoby na niej zasiąść dodatkowo 2,5 tys. widzów. - Nie mamy żadnej pewności, co się wydarzy z nową trybuną. W związku z tym w czwartek o godz. 15 uruchamiamy sprzedaż wejściówek na nią. Chyba, że do tego czasu otrzymamy jednoznaczną deklarację z miasta, że ta inwestycja nie będzie gotowa na niedzielny mecz. Nie chcemy dłużej zwodzić naszych kibiców. Taka jest nasza decyzja i my zaczynamy sprzedaż biletów - powiedział prezes klubu Marek Jankowski. Nowa trybuna wygląda na niemal gotową. Pojawiły się na niej brakujące wcześniej barierki oraz schody, choć kilka niedociągnięć wciąż jest widocznych. - Dzisiaj wygląda to tak, że są to jakieś drobiazgi. Być może chodzi o jakieś rury, oznaczenia dróg ewakuacyjnych czy jakieś lampki. Moim okiem laika wydaje się, że oddanie trybuny przed meczem jest możliwe. Najważniejsze jest jednak to, żeby odpowiednie służby wydały decyzję, że trybuna jest bezpieczna dla kibiców - podkreślił Jankowski. Niedzielny mecz rozpocznie się o godz. 18.45. Pierwsze spotkanie, w Toruniu, zakończyło się zwycięstwem gospodarzy 46:43.