Partner merytoryczny: Eleven Sports

Chwile grozy w Warszawie. Wypadek mistrza świata, zapadła grobowa cisza

Jason Doyle zaliczył okropny wypadek podczas Grand Prix w Warszawie na PGE Narodowym. Australijczyk starł się na wejściu w pierwszy łuk z Maxem Fricke'iem. Były mistrz świata z impetem uderzył w ogrodzenie. Do 39-latka błyskawicznie wyjechała karetka. - Prawdopodobnie doszło do złamania nogi - przekazała Marcelina Rutkowska-Konikiewicz z Eurosport Extra.

Jason Doyle na chwilę przed uderzeniem w bandę po starciu z Maxem Fricke'iem.
Jason Doyle na chwilę przed uderzeniem w bandę po starciu z Maxem Fricke'iem./Fot. Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski

Jason Doyle po trzech seriach w Warszawie miał na swoim koncie 5 punktów. Australijczyk zdążył zaliczyć już pierwsze zwycięstwo, jak i pierwsze zero. Do swojej czwartej gonitwy wyjeżdżał z przekonaniem o swojej prędkości. Skończyło się jednak bardzo źle.

Fatalna kraksa w Warszawie, Doyle w karetce

Doyle jak najszybciej chciał dostać się do najszybszej ścieżki. Były mistrz świata zderzył się na pierwszym łuku z Maxem Fricke'iem i z impetem uderzył w dmuchaną bandę. Na PGE Narodowym zapadła grobowa cisza, a do zawodnika momentalnie wyjechała karetka. Pojawiły się też nosze.

Nie są to dobre wieści dla Krono-Plast Włókniarza Częstochowa, którego siła jest bardzo uzależniona od dyspozycji 39-latka. Doyle miał uskarżać się na duży ból, pojawiło się również krwawienie. Jak przekazano podczas transmisji w Eurosport Extra, Doyle doznał złamania nogi. Szybko udał się do szpitala.

Jason Doyle bez złamań

Aktualizacja 18.05.

Klub z Częstochowy oraz sam zawodnik mogą odetchnąć jednak z wielką ulgą. Skończyło się tylko na strachu i ogólnych potłuczeniach. Doyle przekazał, że ma wybite biodro, ale zapowiada jak najszybszy powrót na tor. Brak złamań to istny cud, biorąc pod uwagę siłę uderzenia, po którym cały PGE Narodowy zamarł.

Jason Doyle/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
Jason Doyle moment przed uderzeniem w bandę/Łukasz Trzeszczkowski/Zdjęcia Łukasz Trzeszczkowski
INTERIA.PL

Zobacz także

Sportowym okiem