W poprzednim sezonie podstawową parę młodzieżową w Grudziądzu tworzyli Mateusz Bartkowiak i Denis Zieliński. Obu nie ma już jednak w klubie. Pierwszy był tylko wypożyczony z Gorzowa na sezon 2021, a drugi odszedł do eWinner Apatora Toruń. Bartkowiak, Kowalski, Pludra, czyli do trzech razy sztuka Właśnie dlatego szefowie GKM-u chorowali na przyzwoitego i w miarę okrzepniętego na torach PGE Ekstraligi juniora z zewnątrz od początku okresu transferowego. Niemal równocześnie zarzucili sieci na trzy opcje, ale dwie stosunkowo szybko spaliły na panewce. Wypożyczony na poprzednie rozgrywki z Moje Bermudy Stali Bartkowiak musiał zostać w Gorzowie, bo obowiązywał go kontrakt z macierzystym klubem, a prezes Marek Grzyb za nic w świecie nie miał zamiaru go puścić. Na celownik wzięto też Bartłomieja Kowalskiego, ale tutaj szybko zdano sobie sprawę, że transakcja będzie trudna do dopięcia, nie tylko ze względów finansowych. Stare polskie przysłowie mówi, że do trzech razy sztuka. Kiedy wydawało się, że nic już w Grudziądzu się nie wydarzy i zespół Janusza Ślączki zostanie w formacji juniorskiej z armią PGE Ekstraligowych nowicjuszy, włodarze wyciągnęli "za pięć dwunasta" asa z rękawa w postaci nieźle rokującego, ale niechcianego w Lesznie - Kacpra Pludry. Tym samym, przynajmniej w teorii udało się załatać potężną dziurę w meczowym zestawieniu, ponieważ 20-latek jest pewniakiem do jazdy w lidze. - Trzeba przyklasnąć prezesom. To dobry ruch. Na tym etapie, dwa miesiące przed startem rozgrywek nic konkretniejszego nie mogło im się przydarzyć. Im solidniejszy i bardziej objeżdżony junior w drużynie tym lepiej. Jest konkurencja, nikt nie dostanie miejsca w składzie za darmo. Wcześniej chłopaki mogli myśleć, że skoro są dwie pozycje juniorskie do zajęcia, to nie będą musieli się aż tak przykładać. Mogło się wkraść rozluźnienie, a tak trzeba zakasać rękawy i od początku nacisnąć na pedał gazu - pochwala ściągnięcie Pludry jedna z legend GKM-u Piotr Markuszewski. Nie zostać w tyle za Arged Malesą Grudziądzanom trudno się dziwić, że byli zdesperowani, aby pozyskać kogoś bardziej doświadczonego do rywalizacji z własnymi wychowankami. Żaden z młodzieżowców, którzy znajdują się w szerokiej kadrze, z całym szacunkiem dla nich, nie przystaje na razie poziomem do PGE Ekstraligi, a dwa bez poważnego wsparcia w tej formacji trudno myśleć o utrzymaniu w elicie, o czym w GKM-ie akurat wiedzą najlepiej. Grudziądzanie od kilku lat balansują na granicy PGE Ekstraligi i eWinner 1. Ligi igrając niejako z losem. Dla odmiany główny rywal do zachowania ligowego bytu na najwyższym szczeblu - Arged Malesa ma kadrę juniorów uzbrojoną po zęby. - To nie chodziło o to, że GKM boi się Ostrowa. Nie ma w tym tajemnicy, że mocni juniorzy są na wagę złota i oni przechylają szalę w jedną lub drugą stronę. Ci, którzy wyszli ze szkółki GKM-u są wciąż melodią przyszłości. Jestem za tym, żeby stawiać na swoich, ale w granicach rozsądku. Czasami w zbyt głębokiej wodzie można utonąć i po kilku zerach z rzędu w biegach młodzieżowych zniechęcić chłopaka. Gdzieś z tyłu głowy jest też przecież wynik sportowy - zwraca uwagę Markuszewski. Skorzystali na zmianie strategii Fogo Unii GKM skorzystał na zmianie polityki w Fogo Unii Leszno. W Wielkopolskim klubie zdecydowano się postawić na młodsze roczniki, a Pludra był najstarszy w tym gronie. Wcześniej do Cellfast Wilków Krosno sprzedano rok młodszego od Pludry Krzysztofa Sadurskiego. - Ale przed Kacprem ciągle dwa lata występów wśród juniorów. Wiemy jak w Lesznie dbają o młodzież. To kolebka szkoleniowa w naszym kraju. Tam to przygotowanie zawsze było na wysokim poziomie. GKM dostaje gotowego żużlowca. Pludra daje nadzieję, że nie powtórzy się stosunkowo nie tak dawna historia, kiedy drżeliśmy o rezultat biegu młodzieżowego, w którym często w ciemno można było wpisywać 1-5 do tyłu - cieszy się były świetny zawodnik grudziądzan.