Kevin Małkiewicz, to wielki talent, który wyszedł spod ręki trenera Roberta Kościechy. ZOOleszcz GKM Grudziądz wiele sobie po nim obiecuje. Chłopak w tym roku zdał licencję i na początku sierpnia został wypożyczony do Betard Sparty Wrocław, by tam zdobyć ekstraligowe szlify. Małkiewicz zrobił na działaczach Sparty duże wrażenie 16-latek pojechał w siedmiu spotkaniach. Wiele punktów nie zdobył, ale zrobił wrażenie. Zwłaszcza w drugim półfinałowym meczu z For Nature Solutions Apatorem Toruń. Umowa od początku była jasna i prosta. Małkiewicz miał pomóc Sparcie w play-off i wrócić. Teraz jednak w Grudziądzu mówią, że Sparta chwytała się wszystkich możliwych sposobów, byle tylko zatrzymać zdolnego zawodnika na kolejny sezon. Kuszenie Małkiewicza. GKM rozgoryczony Ta sztuka wrocławianom się nie udała, ale w GKM-ie są rozgoryczeni, bo wyciągnęli do Sparty rękę, a w zamian zderzyli się z brutalną rzeczywistością. Kuszenie Małkiewicza było mocne, choć jak przyznają w Grudziądzu, miliony nie fruwały w powietrzu. Po prostu rozmowy nie doszły do tego etapu. GKM wiele sobie po Małkiewiczu obiecuje. W sezonie 2024 ma być ich podstawowym juniorem. W ogóle to szkółka w Grudziądzu, dzięki wysiłkom trenera Kościechy, doczekała się kilku ciekawych zawodników. Dużym talentem jest też inny 16-latek Jan Przanowski. Trudno się dziwić Sparcie A tak w ogóle, to trudno dziwić się Sparcie, że nie oparła się pokusie i chciała zatrzymać Małkiewicza. Ten szybko zaaklimatyzował się w zespole i z dużą przyjemnością patrzyło się na jego jazdę. A wspomniany mecz z Apatorem musiał podziałać na wyobraźnię, bo tam Małkiewicz zdobył 9 punktów z bonusami. Dokładnie takiego juniora, tak skutecznego w każdym meczu, potrzebuje Sparta na sezon 2024. Teraz wrocławianie muszą jednak walczyć o innych, choćby o Franciszka Majewskiego z Metaliki Recycling Kolejarza Rawicz.