Texom Stal Rzeszów chciałaby za rok włączyć się do walki o awans do PGE Ekstraligi. Prezes Michał Drymajło złożył lukratywne oferty dwóm zawodnikom. Jason Doyle (mistrz świata z 2017) i Brady Kurtz (najlepszy zawodnik Metalkas 2 Ekstraligi) mieli dostać po 2,5 miliona złotych (kwota zawiera podpis i premie za punkt). Obaj jednak odmówili. Stal Rzeszów sondowała też inne gwiazdy Teraz wychodzi na jaw, że Stal sondowała też dwie inne gwiazdy: Janusza Kołodzieja i Mateusza Cierniaka. W ich przypadku też wchodziły w rachubę wielkie pieniądze. Kołodziej został jednak w FOGO Unii Leszno, a Cierniak w Orlen Oil Motorze Lublin. Wobec fiaska rozmów z gwiazdami Stal przyjęła plan B. Przedłużyła kontrakty Jacoba Thorssella, Marcina Nowaka i Jespera Knudsena (o 2 lata). Zatrzyma też juniorów Franciszka Majewskiego, Wiktora Rafalskiego i Jakuba Pocztę. Dalsze kroki są uzależnione od tego, kogo uda się pozyskać. Rozmowy są jednak trudne. Miliony zarezerwowane wyłącznie dla gwiazd Zawodnicy, którzy rozmawiają ze Stalą, stawiają kosmiczne żądania. Wydaje im się, że jeśli Doyle, Kurtz czy Kołodziej mieli dostać po 2,5 miliona, to dla nich będą identyczne stawki. W Rzeszowie nie zamierzają jednak płacić takich pieniędzy za żużlowców, którzy nie są gwiazdami. W przypadku Stali w rachubę wchodzą takie nazwiska, jak Keynan Rew (jeden z informatorów uważa, że Stal ma tego zawodnika, ale w klubie zaprzeczają), Bartosz Smektała, Ben Cook czy Jaimon Lidsey. Nie ma jednak możliwości, by ich gaże przekroczyły pół miliona za podpis i 5 tysięcy za punkt. To oczywiście nie znaczy, że dostaną 500 i 5. Raczej chodzi o pewien kierunek rozmów. W Rzeszowie już wszystko policzyli W Rzeszowie już policzyli, że nie wszyscy dobrzy zawodnicy znajdą pracę w PGE Ekstralidze. Dwóch, trzech zostanie bez pracy i będzie szukać zatrudnienia w pierwszej lidze. Stal zapewnia, że nie będzie się o nich licytować. Natomiast liczy na to, że przyciągnie ich renomą klubu, gdzie nie ma poślizgów płacowych. Teraz prezes klubu i biznesmen Michał Drymajło leci na kilka tygodni za Ocean. Niewykluczone, że w trakcie podróży będzie chciał porozmawiać z zawodnikami, którzy byli w składzie na 2024. Z nowymi ma negocjować dopiero po powrocie. Jak ochłoną i obniżą żądania. - Sami do nas przyjdą - mówią w rzeszowskim klubie, dając do zrozumienia, że ich wypłacalność będzie miała znaczenie. Zwłaszcza dla tych zawodników, którzy teraz na płatności czekają tygodniami, a tych nie brakuje. W Motorze Lublin zadają sobie to pytanie. Jakiego asa ma w rękawie