Sytuacja Janusza Kołodzieja jeszcze po rundzie zasadniczej turnieju nie wyglądała najgorzej - miał punkt przewagi w klasyfikacji generalnej nad drugim Leonem Madenem i mierzył się z nim w biegu ostatniej szansy. Polak startował z pola A, Duńczyk z pola B. Niestety dla reprezentanta Polski okazało się, że to Madsen dokonał lepszego wyboru. Zdecydowanie wygrał start i nie pozostawił Kołodziejowi żadnych złudzeń. Pomknął do mety po pewne trzy punkty i awans do finału. Gdy Duńczyk pędził przed siebie Kołodziej spadł na trzecią lokatę, co oznaczało, że nie pojedzie w finale, a chwilę później minął go jeszcze Rasmus Jensen. Nawet po porażce w biegu barażowym Kołodziej nie był bez szans na zgarnięcie złotego medalu. Żeby jednak tak się stało, Madsen w finale musiałby przyjechać na ostatnim miejscu. Gdyby zakończył zawody trzeci, o mistrzostwie zadecydowałby wyścig dodatkowy. Pierwsze okrążenie wyglądało dla Polaka dość optymistycznie, bo Madsen jechał trzeci, jednak po chwili znalazł się na drugiej pozycji, za plecami rodaka, Mikkela Michelsena. Kubera chciał pomóc Kołodziejowi Okazuje się, że jedyny Polak w finale, Dominik Kubera, poza walką o piąte miejsce w klasyfikacji generalnej, gwarantujące jazdę w przyszłorocznym cyklu, skupiał się również na pomocy reprezentacyjnemu koledze, czyt. na walce z Leonem Madsenem. - Myślę, że moje błędy i może za bardzo chciałem pomóc Januszowi, starając się wyciągnąć z tego startu tyle, ile się da - mówił Dominik Kubera w rozmowie z Interią, odpowiadając na pytanie o powody kontrastującej postawy w finale względem całych zawodów. Kubera wygrał bowiem rundę zasadniczą turnieju, jednak w finale przyjechał ostatni. - Przez te starania straciłem kontrolę, a później nie dało się już nic zrobić. Była jedna korzystna linia przy krawężniku i trudno było wyprzedzać rywali, pomimo tego, że świetnie czułem się na motocyklu i był on szybki - nie dało się nic zrobić. Szkoda, bardzo żałuję tego finału i to podwójnie - i przez to, że nie stanąłem na podium, i przez to, że nie pomogłem koledze. Słabo, tym bardziej, że czułem, że mogę to zrobić, ale chyba za mocno tego chciałem - mówił Kubera w parku maszyn na stadionie w Pardubicach. Kubera został dopytany o powody chęci pomocy Kołodziejowi. - Dobrze znamy się z Januszem, nie ma co ukrywać. Często się widzimy i dużo wówczas ze sobą rozmawiamy. Jeżeli jest okazja i jedzie się o takie cele, to uważam, że trzeba pomóc, bo to dobro wraca. Niektórzy patrzą tylko na siebie, jadą tylko o swoje i tyle. Ja mam nadzieję, że jeżeli kiedyś będę potrzebował pomocy to też tak ktoś na mnie spojrzy, jak ja patrzę na innych - podsumował zawodnik lubelskiego Motoru. Zobacz także: Roczne zawieszenie za niedotrzymanie słowa?! To możliwe! Taki prezes to skarb. Oddał swoją działkę klubowi Zmarzlik z kolejnym sukcesem? Jest bardzo blisko!