750 tysięcy złotych miałaby kosztować akcja ratowania Kolejarza Rawicz. Wiemy, że jeszcze kilka dni temu Piotr Rusiecki, prezes Fogo Unii Leszno, był gotowy do wyłożenia połowy tej kwoty. W Rawiczu brak chętnych do wyłożenia kasy na Kolejarza Cały problem w tym, że w samym Rawiczu trudno znaleźć partnerów gotowych do wyłożenia 375 tysięcy złotych na drugoligowy żużel. Jeśli bowiem założyć, że prezes Rusiecki dałby połowę, to tyle właśnie musiałby dołożyć lokalny biznes i miasto. Na razie nie ma jednak żadnych gwarancji, ani konkretnych decyzji, a z naszych ustaleń wynika, że zapał prezesa Rusieckiego z każdym dniem gaśnie. Inna sprawa, że jakby władze miasta Rawicza złożyły konkretne deklaracje, to pewnie działacz i biznesman z Leszna chętnie wróciłby do rozmów. Dla Unii akcja z Kolejarzem, to byłby sportowy zysk Dla Fogo Unii podanie kroplówki Kolejarzowi to byłby czysty zysk. Klub niewielkim kosztem zagwarantowałby starty zawodnikom z zaplecza i Ekstraligi U24. Przypomnijmy, że całkiem niedawno Unia miała w Rawiczu zespół rezerw i młodzi zawodnicy mieli możliwość rywalizacji z seniorami, co bardzo pomogło im w rozwoju. Mocno skorzystał na tym Damian Ratajczak, ale nie tylko on. Gdyby teraz Unia znów połączyła siły z Kolejarzem to Hubert Jabłoński czy Nazar Parnicki staliby się ważnymi ogniwami drugoligowca. Czas jednak leci, a piłka jest po stronie władz miasta Rawicza i tamtejszych sponsorów. Piotr Rusiecki jest ich jedyną nadzieją Zasadniczo trudno powiedzieć, w jakiej sytuacji jest klub z Rawicza. Dotychczasowy prezes i właściciel Sławomir K. został aresztowany na 3 miesiące po zarzutem udziału w zorganizowanej grupie przestępczej. Grozi mu do 8 lat pozbawienia wolności. Na razie Kolejarz nie ma licencji, ale Zespół Licencyjny i PZM rzuciły klubowi koło ratunkowe i czekają, co się wydarzy. Wydaje się jednak, że na ten moment Rusiecki jest jedyną nadzieją.