Już jakiś czas temu napisałem, że najpóźniej w marcu prezes Stali Gorzów powinien załatwić temat Martina Vaculika. W innym razie zapłaci za ten kontrakt kosmiczne pieniądze, bo konkurencja będzie działać, a cena będzie rosła z każdym miesiącem. W żużlu dobre relacje, to za mało. Ważniejsza jest kasa Zdania w sprawie Vaculika nie zmieniam. Jeśli Stal go chce, to prezes nie może liczyć na to, że dobry kontakt z zawodnikiem zapewni mu powodzenie w sprawie. W żużlu można mieć dobry kontakt, ale to nie ma większego przełożenia. Liczy się kasa. Prezes Jakub Kępa już od dawna miał dobre relacje z Bartoszem Zmarzlikiem, a jednak zdobył go dopiero za trzecim podejściem. Niech każdy sam sobie odpowie na pytanie, jakie znaczenie miało to, że działacz położył na stole 6 "baniek". Jeśli sprawa przenosin Zmarzlika do Motoru Lublin była przesądzona w lutym (8 miesięcy przed otwarciem okna transferowego), to nie uważam, żeby było coś złego w tym, żeby do marca zamknąć temat Vaculika. Prezes Sadowski mówi: "nie dajmy się zwariować", ale żużel już dawno zwariował. To musi zrobić prezes Stali Gorzów Porozmawiałem sobie z wytrawnymi graczami na rynku transferowym, więc mam też dla prezesa Stali dobrą radę. Bo w sprawie Vaculika można zadziałać na dwa sposoby. Jeden to pełna koncentracja na rozmowach kontraktowych z zawodnikiem i dopięcie tematu w marcu. Drugi to zostawienie tej sprawy własnemu biegowi. Nie znaczy to jednak, że należy siedzieć z założonymi rękami. Wręcz przeciwnie. Prezes musi zrobić swoją listę życzeń i zacząć uderzać z mocnymi propozycjami do innych zawodników. Musi pokazać prezesom, którzy podbijają stawki Vaculika, że on też "nie śpi". Podbijający stawki muszą widzieć, że jest reakcja, bo wtedy dwa razy zastanowią się, czy brnięcie w rozmowy z Vaculikiem im się opłaca. Stal Gorzów musi mieć swoją listę życzeń Prezes Sadowski musi ruszyć z listą do transferowej ofensywy i jeszcze powinien zadbać o to, żeby opinia publiczna dowiedziała się, kto ma oferty ze Stali. Od razu jednak wyjaśnię, że to ma być poważna lista i poważne oferty. Taka Stal 2.0. Nawet jak nie zadziała odstraszająco na tych, co uderzają do Vaculika, to da początek czemuś nowemu. W żużlu jest rynek zawodników, więc trzeba ich urabiać i zachęcać odpowiednio wcześniej. W tej drugiej metodzie Stal nie wykonuje w sprawie Vaculika nerwowych ruchów i w ogóle nie wchodzi do licytacji. Ktoś powie, no dobrze, ale, co jak gwiazda ucieknie? No właśnie po to jest lista życzeń z innymi nazwiskami, żeby już teraz znaleźć alternatywę za rozsądne pieniądze. Bo Słowak mający wiele ofert tani nie będzie. Jeśli już teraz ma kontrakt z jedynką z przodu, to strach pomyśleć, ile trzeba będzie zapłacić za umowę na 2024. Stal musi sobie odpowiedzieć na pytanie, czy to jej się opłaca. Bo może rozsądniej zrobić krok w tył w tej sprawie i dwa, trzy do przodu w innej. Zobacz również: Zadłużony klub zrobił przelewy po naszej publikacji