Kiedy Jacek Frątczak był menadżerem Apatora Toruń, to wprowadził zakaz używania telefonów komórkowych w trakcie zawodów i treningów. Zrobił to, bo zwłaszcza młodzi zawodnicy siedzieli z nosami w swoich smartfonach i czytali, co o nich piszą kibice, a potem to przeżywali. Słowa czy opinie siedziały im w głowie i miało to przełożenie na ich jazdę. Nic nie usprawiedliwia gróźb, jakie dostawał Pludra Frątczak wiedział, co robi. Jednak, jak tak dalej pójdzie, to juniorzy zaczną się bać w ogóle wyjeżdżać na tor. Kacper Pludra po faulu na Chrisie Holderze oberwał w sieci, jak nigdy dotąd. Fakt, że jego atak był głupi, bezmyślny nie usprawiedliwia ludzi, którzy grozili Pludrze. - Zatrzymajmy to, bo młody chłopak może sobie z tym nie poradzić. On to bardzo przeżywa - mówił nam Krzysztof Cegielski, były żużlowiec i ekspert. - Nie chciał tego zrobić celowo i rozumie, że przesadził. Wiek i ranga wyścigu zrobiły swoje. To wszystko go przerosło. Nic jednak nie tłumaczy tego, że Kacper otrzymuje teraz groźby karalne. To nie jest normalne, że kibice grożą mu śmiercią. Z Paluchem jest tak samo. Wiadro pomyj niczym nieuzasadnione Z Paluchem, który w głupi sposób skasował Janusza Kołodzieja w wyjazdowym meczu ebut.pl Stali w Lesznie jest podobnie. Kibice życzą mu śmierci lub co najmniej ciężkiej kontuzji. Jesteśmy w posiadaniu screena z komentarzami z profilu zawodnika. Zawodnik, pewnie widząc, co się dzieje, potem skasował możliwość ich dodawania. Zanim to zrobił, wylało się na jego głowę wiadro pomyj. Słowne ataki i groźby pod adresem zawodników stają się coraz bardziej powszechne. Kibice w mediach społecznościowych nie mają żadnych hamulców. Nie zdają sobie kompletnie sprawy z tego, że ich słowa mogą kogoś zaboleć, zranić, że to nie jest tak, że krytykowana osoba przeczyta kierowane pod jej adresem inwektywy i przejdzie nad tym do porządku dziennego.