Kibice z Gniezna wściekli na działaczy Aforti Startu. Chodzi o ceny biletów. Normalny kosztuje w przedsprzedaży 40 złotych, a w dniu meczu 50 złotych. - To są ceny z kosmosu - oburzają się fani i nie sposób nie przyznać im racji. PGE Ekstraligę można zobaczyć taniej Mecz ekstraligowego Tauron Włókniarza Częstochowa można obejrzeć za 50 złotych. Ebut.pl Stali Gorzów za 45 złotych, a Betardu Sparty Wrocław nawet za 35 złotych. Wszędzie taniej lub tak samo jak na Starcie. Różnica jest taka, że we Wrocławiu za 35 złotych kibic ogląda gwiazdy z Grand Prix, a w Gnieźnie za 40, czy 50 złotych zawodników z drugiej ligi. Kibice Startu piszą, ironizując, że lepiej będzie, jak drużyna z Gniezna nie awansuje, bo to będzie oznaczało podwyżkę i tak już wysokich cen. - Normalnego człowieka nie będzie stać na bilet - zwraca uwagę Patryk, a Maciej daje do zrozumienia, że już teraz jest ogromny problem, bo jakby miał pójść z żoną i z dzieckiem, to w przedsprzedaży zapłaci 80 złotych, a normalnie 100. Jak się do tego dołoży coś do picia plus przekąski, to zaczyna się robić niebezpiecznie. Oglądanie tej ligi na żywo jest drogie Zasadniczo kluby drugiej ligi, bo w tej klasie rozgrywkowej jeździ Start, poszły z cenami mocno w górę. 40 złotych kosztuje wejściówka nie tylko w Gnieźnie, ale i też w Opolu, Rawiczu czy Tarnowie. Druga liga poszła w ostatnim czasie mocno w górę i stała się lepszym produktem, ale żeby za jej oglądanie płacić tyle samo, co za możliwość zobaczenia wielkich gwiazd żużla w PGE Ekstralidze, to już jest przesada. Pewnie problem bierze się, stąd, że koszty w 2. Lidze poszły mocno w górę, a nie może ona liczyć na takie przychody z umowy telewizyjnej, jak Ekstraliga. Tam każdy klub dostaje 6,1 miliona złotych. W drugiej lidze o takich pieniądzach mogą tylko pomarzyć. Jeśli Start zbudował drogi skład, mówi się, że na podpisy mógł wydać około miliona złotych, to teraz chce możliwie jak najwięcej wyciągnąć z dnia meczu.