W tym roku gwiazdy PGE Ekstraligi kręciły nosem, jeśli nie było kontraktu na minimum milion złotych za podpis i 10 tysięcy za punkt. Prezesi w klubach denerwowali się, oskarżali żużlowców o pazerność, a oni sami tłumaczyli, że sport jest drogi, że ceny sprzętu i utrzymania ludzi idą w górę. Nie pazerność, lecz inflacja. Ta stawka, to jest absolutne minimum dla żużlowca eWinner 1. Ligi Od jednego z menadżerów słyszymy, że w takiej pierwszej lidze 400 tysięcy złotych za podpis i 4 tysiące za punkt, to jest po prostu minimum dla topowego zawodnika w tej klasie rozgrywkowej. 400 tysięcy za podpis albo, jak mówią w klubach na przygotowanie do sezonu, przy obecnych cenach części, paliwa i wszystkiego, co potrzebne do jazdy, to nic wielkiego. Rok temu połowa tej kwoty zostawała w kieszeni zawodnika po zimowych zakupach. Teraz zostanie najwyżej stówka. Paliwo poszło mocno w górę, opony podrożały o 50 procent, wszystko zdrożało. W pierwszej lidze trzeba mieć minimum jednego mechanika. Ich usługi też poszły w górę, bo ich wzrost cen też dotknął. W PGE Ekstralidze bez pół miliona złotych ani rusz Nie ma się co dziwić, że zawodnicy z dolnej półki kuszeni przed kluby PGE Ekstraligi nie chcieli siadać do stołu bez oferty pół miliona za podpis, 5 tysięcy za punkt. W Ekstralidze trzeba już liczyć więcej niż 300 tysięcy na start. Tam już trzeba mieć dwóch mechaników i silniki z górnej półki. I nie dwa, trzy, ale kilka. Oczywiście im więcej włożysz, tym więcej masz, ale niektórzy pewnego progu nie przeskoczą. Natomiast gwiazdy w tym wszystkim mają się dobrze. I to nawet jeśli suma ich rocznych wydatków sięgnie miliona złotych. A taki Bartosz Zmarzlik wydaje tyle lub nawet więcej. Tyle że w jego budżecie ten milion, to 15 procent. A już tak poza wszystkim, to większość z nas za żadne skarby świata nie wsiadłaby na motocykl bez hamulców, który na prostej osiąga prędkość 120 kilometrów na godzinę. To jest przecież czyste szaleństwo i nie wszyscy są do tego zdolni. Uświadomienie sobie tego prostego faktu zabija każdą dyskusję o tym, czy żużlowcy zwariowali, żądając stawek z sześcioma zerami za podpis i pięcioma zerami za punkt. Czytaj także: Prezes zły na zawodników. Dali mu słowo, a teraz knują