GKM Grudziądz potrzebuje punktów na gwałt, aby poprawić swoją sytuację w tabeli. W miejscowym środowisku wyczuwa się duże napięcie. Niektórzy domagają się nawet dymisji trenera Janusza Ślączki. Krytyka po ostatniej porażce w Krośnie nie ominęła także Nickiego Pedersena, który w trakcie zawodów wycofał się ze spotkania tłumacząc decyzję problemami zdrowotnymi. Bez Pedersena są skazani na pożarcie Tyle, że trudno mieć większe pretensje do Nickiego, bo bez niego GKM już w ogóle znalazłby się w jeszcze gorzej sytuacji. Nikt z klubu nie odważył się też na krytykę gwiazdora. Raz, że wszyscy zdają sobie sprawę po jak ciężkiej kontuzji wrócił do żużla, a dwa, że nie ma sensu komplikować i tak trudnego już położenia drużyny poprzez niepotrzebne konflikty. W każdym razie bez skutecznego Pedersena GKM może zapomnieć o dobrym wyniku w Toruniu. Niektórzy po ostatnim spotkaniu w Krośnie zaczęli zastanawiać się, czy to przypadkiem nie jest początek końca Nickiego. Krzysztof Cegielski w Magazynie PGE Ekstraligi tłumaczył, że Duńczyk jeszcze swoje zrobi. Warunek jest jeden - tor, na którym startuje nie może być tak wymagający jak ten w Krośnie. Optymizm w serca kibiców i klubu wlewa zresztą sam zawodnik, który wziął się ostro do pracy, aby przygotować swoje ciało na kolejne wyzwania. W sieci umieścił zdjęcie z jednej ze swoich sesji treningowych. - Fizjoterapia, ciężki trening mięśni i cardio są mi nadal potrzebne. Obiecuję, że wrócę silniejszy - napisał na Instagramie Pedersen dodając hashtag "obserwujcie mnie". Czy GKM stać na niespodziankę w Toruniu? Swoją drogą tor w Toruniu rzeczywiście nie powinien stanowić problemów dla Pedersena. Miejscowy obiekt jest stosunkowo łatwy i dobrze mu znany. Zaskoczenia więc raczej nie będzie. Poza wszystkim Apator jest ostatnio w kryzysie i to może być nadzieja na dobry wynik dla GKM-u. Trudno powiedzieć, czy podopiecznych Ślączki stać na wyjazdową wygraną. Każdy wynik powyżej 40 punktów pewnie nie uspokoi sytuacji, ale da przynajmniej nadzieję na walkę o punkt bonusowy w rewanżu.