- Kończy się era Bartosza Zmarzlika dominatora - słyszymy od jednego z żużlowych menadżerów, który prosi o anonimowość. - On to widzi i to go boli. Na dokładkę zmienił się odbiór mistrza. Kiedyś takimi akcjami, jak ta z Woźniakiem się zachwycano, teraz zaczyna się nazywać rzeczy po imieniu. Za Łagutę też Bartek oberwał, bo pokazał brak klasy. Później przepraszał, ale liczy się pierwsza reakcja. Wiemy, jaki los czeka milionera. Polski klub przecina spekulacje Zmarzlik coraz częściej się przewraca Nasz rozmówca zauważa też, że Zmarzlik coraz częściej zaczyna się przewracać, bo już nie jest tak szybki i nie udaje mu się unikać trudnych sytuacji na torze. - Nawet zaczynają krążyć plotki, że zamówił silniki u angielskiego tunera Petera Johnsa, żeby coś zmienić - a my dodajmy, że te głosy znalazły już potwierdzenie. Bartosz testuje silniki od angielskiego mechanika podczas kwalifikacji do Grand Prix w Cardiff. Prawdą jest, że nasz mistrz nie wygrywa w tym roku zawodów jedną ręką, że czasami musi się mocno napracować na dobry wynik. Pierwszy poważny kryzys dopadł go na przełomie czerwca i lipca. W ligowym meczu Orlen Oil Motoru Lublin z Apatorem Toruń (42:48) przywiózł dwa zera, a za chwilę wypadł blado w finale Speedway of Nations (w półfinale miał upadek), i reprezentacja wróciła do domu bez złota. We Wrocławiu lali go wszyscy, a Łaguta nawet dwa razy Teraz można chyba mówić o kolejnym dołku, bo w kończącym rundę zasadniczą PGE Ekstraligi meczu z Betard Spartą Wrocław (41:49) Zmarzlika lali wszyscy czołowi zawodnicy Sparty. Łaguta nawet dwa razy. Następnego dnia Zmarzlik nie zdołał obronić złotego medalu IMP, choć finałowa runda odbyła się na jego domowym torze w Lublinie. Zmarzlik już nie wygrywa wszystkiego. Być może ma rację nasz rozmówca, dowodząc, że "głowa już nie wytrzymuje" i oglądamy takie sytuacje, jak ta ostatnia z Łagutą. Zmarzlik obraził się na jego ostry atak, choć chwilę wcześniej sam bezpardonowo zaatakował Rosjanina z polskim paszportem. O zachowanie Zmarzlika i teorię dotyczącą jego zachowania zapytaliśmy Stanisława Chomskiego, który przez lata trenował Bartosza w ebut.pl Stali Gorzów. Jego słowa nie pozostawiają złudzeń. Trener Chomski tłumaczy zachowanie Zmarzlika - Nie dokładajmy ideologii w stylu, że głowa nie wytrzymuje - uważa Chomski. - Bartek jest egoistą, ma syndrom zwycięzcy. Po ataku Łaguty, po którym stracił pierwsze miejsce, jego zachowanie, to był taki odruch obronny. Odtrącił go, bo przegrał i był zły. Na siebie, nie na niego. Dlatego potem przemyślał i przeprosił Artioma. Czas goi rany. - Jeśli chodzi o akcję z Woźniakiem, to postawił wszystko na jedną kartę, zaatakował, ale nie wyszło, nie zmieścił się. Zrobił to, bo jak mówiłem, jest egoistą, który nie znosi przegrywać. Natomiast zgadzam się, co do tego, że stawka się wyrównała, że czasem u Bartka brakuje tej szybkości motocykla, która sprawia, że jest o krok przed innymi. Jeśli to kryzys, to mistrz może mieć problem Najgorsze jest to, że ten kryzys dopadł Zmarzlika przed startem drugiej tury Grand Prix. Na półmetku nasz mistrz prowadzi z przewagą 27 punktów nad drugim Jackiem Holderem, ale jeśli sobotnia runda w Cardiff i następne będą takie, jak miniony weekend (7 punktów w lidze i tylko brąz w IMP), to jeszcze wszystko może się zdarzyć. - Jasne, to jest tylko sport, ale Bartek nie takie kryzysy przezwyciężał. Nie jest maszyną, ale jego chwile słabości nie były dotąd przesadnie długie. Zdarzały się dwa, trzy słabsze zawody, a potem wszystko wracało do normy. Teraz znów z tego wyjdzie - przekonuje Chomski. Chcieli wydać 5 milionów na gwiazdy. Teraz biznesmen leci za Ocean