Dariusz Ostafiński, Interia: Motor Lublin mistrzem Polski 2022. Co pan na to? Marek Cieślak, były trener reprezentacji Polski: Motor wygrał zasłużenie. Duża część kibiców była za Stalą, bo oni mieli pod górkę przez kontuzje Vaculika i Thomsena. A ludzie zawsze są za tymi słabszymi. Prawda jest jednak taka, że Motor zasłużył. Był najlepszy w rundzie zasadniczej i w finałowym dwumeczu to potwierdził. Wydawało się, że Stal ma wszystkie atuty w swoich rękach. - Te dwanaście punktów przewagi, to była dobra sytuacja. Trener Stanisław Chomski świetnie też zestawił skład. Zabrakło jednak wykonawców. To prawda. - Kto jednak przewidział, że Woźniak zrobi tylko dwa punkty. I jeszcze ten defekt Vaculika na prowadzeniu. Jakby tego nie było to, kto wie. To był przełomowy moment. Woźniak sugerował, że w czternastym biegu mógł zostać niesłusznie wykluczony przez sędziego. Może to był przełomowy moment? - Gada głupoty. On zrobił błąd na łuku, bo wtedy wypuścił motocykl i dźwignęło go na szczycie, przez co stracił tempo i rytm jazdy, a rywale go dopadli. Próbował się ratować, chciał im zajechać drogę, stąd to zamieszanie na środku prostej i szczepienie się z przeciwnikiem. To był jednak błąd Woźniaka, nie sędziego. Nie ma o czym dyskutować. Menadżerowie zwykli mawiać, że można się bronić, jak się ma dwa i pół zawodnika. Stal miała dwóch. - Też nie do końca. Vaculik miał bowiem niemrawy początek, dwa biegi pojechał bez życia. Potem był szybki, ale po drodze sporo stracił. Także Stal miała najwyżej dwóch skutecznych zawodników, a Motor miał całą drużynę. I powiem, że im się ten złoty należał. Nie tylko za to, co pokazali w tym roku, ale za ten klub i za kibiców. Widać, jaką radość sprawiają im zawody, jak oni to przeżywają. Jeżdżą za drużyną po całej Polsce, zawsze na żółto, sympatycznie i tego można im zazdrościć. Poza tym rozszerza się nam mapa żużla, mamy nowy ośrodek ze złotem. Dla Lublina to jest duża rzecz. Za rok do Stali dołączy Bartosz Zmarzlik. Szykuje nam się hegemonia Motoru? - Myślę, że tak. Innym trudno będzie nawiązać z nimi rywalizację. Oni jednak napędzą swoją mocą całą ligę. A co będzie ze Stalą bez Zmarzlika? - Czeka ją trudny okres. Oni długo, bardzo długo nie będą w stanie dojść do tego, co wydarzyło się w miniony weekend. Zmarzlik nie tylko wygrywał biegi, ale i też był mentorem tej drużyny. Pomagał, dopingował. Zdobył ponad sto punktów w play-off. - To jest wyczyn nie lada, ale to trzykrotny mistrz świata z potencjałem. Młody jest, wciąż się rozwija. Ściana wschodnia rządzi w żużlu, bo prócz złota Motoru mamy awans Wilków Krosno. - Dla mnie to nie jest niespodzianka. Dla mnie niespodzianką było mocne wejście do zespołu Keynana Rew. Potem jednak zszedł na niższy poziom i nie robił różnicy. A Wilki na Falubazie obroniły zaliczkę z pierwszego meczu ambicją. W połowie spotkania było kiepsko, ale dźwignęli to. Lebiediew ojcował temu wszystkiemu, ciągnął to za uszy. I ograli legendarny Falubaz. - Jak patrzyłem na tabelę wszech czasów i medale Falubazu, to mam dla tego klubu wiele uznania. A teraz może się okazać, że czeka ich dłuższy pobyt w pierwszej lidze. Chyba że Piotr Protasiewicz sprawdzi się w roli dyrektora sportowego. Musiałby szybko wyjść ze skóry zawodnika, który myśli wyłącznie o sobie. - Słuszna uwaga. Zawodnik i dyrektor to dwie różne funkcje. On jest jednak na tyle inteligentny, że to ogarnie. Tak sądzę. Na koniec chciałem jeszcze zapytać o jedno. Dużo się przy okazji finałów mówiło o sędziowaniu. O Woźniaka już pytałem, ale w Zielonej Górze też się działo, też było narzekanie na arbitra. - Tak, Artur Kuśmierz się pogubił. I na tym bym skończył, bo tam nie było celowej roboty. Pomyślałbym natomiast o zmianie na przyszłość, bo chyba nie jestem jedynym, który ma dość powtarzanych biegów, szukania winnego na siłę i tej dyskusji: ruszył się, czy się nie ruszył. Czytaj także: Prezes mistrza straszy konkurencję. Taki numer chcą wyciąć