Żaden klub z najlepszej ligi świata nie był na poważnie zainteresowany Pedersenem. Duńczyk od kilku tygodni rozmawia z prezesami pierwszoligowców, ale tylko nieliczni próbują utrzymać z nim kontakt na dłużej. Niektórzy działacze mówią wprost. - Nie stać nas na niego. Trzykrotny mistrz świata ma dwa wyjścia. Może diametralnie obniżyć swoje wymagania finansowe lub może poczekać do wiosny, kiedy ktoś będzie w potrzebie. Kto wie, czy wtedy nie znalazłaby się dla niego praca w elicie. Uciekł im 47-latek, ale znaleźli zastępstwo. Będzie młoda drużyna Krzystyniak: Pedersen szuka frajera Trudne położenie Duńczyka na giełdzie transferowej skomentował żużlowy ekspert Jan Krzystyniak. - Nie jestem zaskoczony brakiem ofert dla Pedersena. Temu zawodnikowi chodzi jedynie o to, żeby złapać jakiegoś frajera i podpisać dobry kontrakt. Jak co roku. A te kontrakty były jedne z największych, patrząc na zawodników z górnej półki - mówi Krzystyniak.- Chodzi o to, że Pedersen chce podpisać dobry kontrakt, a potem ten sezon przepękać. Wielokrotny indywidualny mistrz świata nie powinien tak się zachowywać i postępować. Mam na myśli to, co robił w meczach GKM-u. Pewnie teraz nie podpisze kontraktu, tylko poczeka do wiosny i zjawi się ktoś chętny. Wtedy Duńczyk podpisze kontrakt za nieprawdopodobnie duże pieniądze - dodaje nasz rozmówca. Postrach Polaków ma nowy klub. To spore zaskoczenie PGE Ekstraliga już go nie chce W najlepszej lidze świata - zamiast Pedersena - pracę znalazło kilka młodszych i bardziej perspektywicznych zawodników, takich jak Andrzej Lebiediew (Fogo Unia), Jaimon Lidsey (ZOOLeszcz GKM) czy Rasmus Jensen (Enea Falubaz - po awansie). - Może prezesi przejrzeli na oczy? Nie uważam, że nikt z Duńczykiem nie rozmawia. Pewnie jakieś rozmowy były prowadzone, tylko kwoty, jakie prezesi usłyszeli, zwalały ich z nóg - podsumowuje Krzystyniak.Pedersen uplasował się na szesnastym miejscu w klasyfikacji najskuteczniejszych zawodników PGE Ekstraligi ze średnią biegową 1,968.