Razi ich Bogdanka i Grupa Azoty Kibice są mocno zniesmaczeni tym, że Motor jest pupilkiem panującej obecnie władzy i w dużej mierze dzięki właśnie spółkom skarbu państwa ma praktycznie nieograniczone pieniądze na transfery. Przyjście Bartosza Zmarzlika zresztą nie byłoby właśnie możliwe, gdyby nie wielka kasa z tych źródeł. To wielu bardzo irytuje i w zasadzie trudno im się dziwić. Obecna potęga Motoru w znacznej części oparta jest o pieniądze obywateli. Tak być nie powinno i zdaniem wielu, wręcz nie może. Kibice piszą o tym, że nie chcą by z ich podatków szły pieniądze na Motor. Mają sporo racji, bo rzeczywiście pewne rzeczy poszły tam za daleko. Obecnie Motor jest już jednak taką machiną, że trudno to zatrzymać. Motor psuje rynek Ten punkt jest bezpośrednio powiązany z pierwszym. Wobec ogromnych możliwości finansowych, Motor składa żużlowcom oferty nie do przebicia, momentami zakrawające na kuriozum. Mówiło się o wielkiej kasie dla Zmarzlika, awionetce do dyspozycji mistrza czy innych podobnych rzeczach. To już spore "odklejenie". Fanom nie podoba się także to, że Motor formację juniorską opiera o chłopaków kupionych z innych klubów. Sam szkoli bardzo słabo. W tym sezonie wiek juniora kończy Wiktor Lampart, a zamiast postawić na kogoś swojego, Motor już grzeje się na Bartosza Bańbora ze Stali Rzeszów. Wygląda to kiepsko, nie da się ukryć. Kibice już nie tacy grzeczni Przez długi czas furorę robili kibice Motoru, którzy imponowali przede wszystkim kulturą dopingu, tak rzadką w obecnych czasach. W Lublinie na nikogo nie gwizdano, a gości witano brawami. Miejscowi potrafili także docenić dobrą jazdę rywali i bezproblemowo godzili się z porażką. To naprawdę robiło wrażenie. Bo było nowe, nieznane i po prostu eleganckie. Powoli jednak ten trend się zmienia. W Gorzowie niektórzy kibice Motoru obrażali Mikkela Michelsena, którego obwiniali za dość wysoką jednak porażkę. Zarzucili Duńczykowi brak zaangażowania oraz to, że w GP jedzie pełne zawody, a nazajutrz w lidze jakoś brakuje mu sił. Padały mocne i obraźliwe słowa. Zawodnicy olewają media Po tym samym meczu w strefie dla mediów nie pojawił się ani jeden żużlowiec Motoru. Przypadek? Wątpliwe. Raczej brak umiejętności pogodzenia się z porażką. Motor po cichu liczył na wygraną w Gorzowie, a tymczasem jest porażka w rozmiarach, których nie przewidywano w najczarniejszych scenariuszach. I w rewanżu będzie wielki problem. Przegrana nie usprawiedliwia jednak postawy zespołu. Gdzie był kapitan, gdzie była reszta? Przyszedł tylko Jacek Ziółkowski i generalnie chwała mu za to, ale w zasadzie wykonał po prostu swoją robotę. A jego zespół najpierw zaliczył porażkę sportową, następnie zaś wizerunkową. Ciekawe co będzie, jeśli za tydzień strat z Gorzowa nie uda się odrobić. A to przecież całkiem realne. Zobacz także: Awans już jest ich?! Efektowna wygrana poznaniaków! Fala zawieszeń w polskiej lidze! O co poszło? Mistrzowskie odrodzenie juniora! Da im złoto?