Kiedy w 2019 roku Motor Lublin startował w PGE Ekstralidze jako beniaminek cała żużlowa Polska trzymała za nich kciuki. To była taka fajna historia chwytająca za serce. Klub, który powstał dwa lata wcześniej w ekspresowym tempie awansował do elity i jako kopciuszek na salonach próbował się w niej utrzymać. Ku zdziwieniu wielu ta sztuka się udała. Wtedy jeszcze nie wszyscy wiedzieli, że na naszych oczach powstaje prawdziwy gigant. Motor rozgościł się w PGE Ekstralidze na tyle, że od trzech lat nie schodzi z podium. W 2021 drużyna zdobyła srebrny medal, a dwa ostatnie sezony kończyła ze złotem. Niektórzy twierdzą, że w Lublinie stworzono potwora do zwyciężania. Jeżdżą tam największe gwiazdy z Bartoszem Zmarzlikiem na czele. Mistrzowie Polski mają też najwyższy budżet w całej lidze i wsparcie spółek skarbu państwa. A to nie wszystkim się podoba. To były transferowe strzały w dziesiątkę Piszemy o dream teamie z Lublina, a co ciekawe dwójka zawodników tej drużyny jeszcze rok temu nie cieszyła się przesadnym zainteresowaniem na giełdzie transferowej. Fredrik Lindgren został odrzucony z Częstochowy, a Jack Holder z Torunia. Obaj zawodnicy przeszli niesamowitą metamorfozę w Motorze. Zanotowali najlepsze sezony w swoich karierach. Zaczęli jechać nad wyraz skutecznie. A jeśli do tego dodamy takie gwiazdy jak Zmarzlik, Kubera, Hampel i najlepszy junior ligi Mateusz Cierniak, to trudno ocenić ten zespół inaczej niż przyznając najwyższą notę. Tam po prostu wszystko się zgadzało. Nota dla drużyny - 5. Działają po cichu i realizują cele Podobną ocenę przyznajemy Maciejowi Kuciapie i Jackowi Ziółkowskiemu, czyli duetowi, który poprowadził Motor do mistrzostwa. Panowie świetnie się dogadują i uzupełniają. Ktoś powie, że mieli "samograja" i wystarczyło w parku maszyn tylko wypełniać program. Trzeba jednak pamiętać, że takimi gwiazdami w drużynie umieć zarządzać to sztuka. Poza wszystkim trójka z nich walczyła ze sobą o medale mistrzostw świata, więc o gęstą atmosferę nie trudno. Sztab szkoleniowy dał jednak radę. Nota dla trenera - 5. Słony rachunek za sukcesy. Mówi ile kosztowały go cztery złote medale Minusy? Im po prostu wszystko wychodziło W naszym cyklu podsumowującym sezon chcieliśmy też wskazać tych, którzy najmocniej zawiedli. Sęk w tym, że w przypadku Motoru robimy wyjątek, bo nie sposób wskazać takiej postaci. Oczywiście każdy miał swój czas drobnej zadyszki, ale to w sporcie naturalne. W Lublinie krytykować kogoś po prostu nie wypada. Będą musieli głęboko sięgnąć do kieszeni Mateusz Cierniak był najlepszym juniorem sezonu. Zarówno w PGE Ekstralidze jak i na arenie międzynarodowej. Za rok wskoczy na pozycję u-24, a to oznacza, że Motor zatrzymując go w kadrze musiał zagwarantować mu podwyżkę, na którą zawodnik zapracował. Ile? Tego nie wiemy. Pewne jest jednak to, że Ciernaik zrobił sobie świetną reklamę w ostatnim roku swojej młodzieżowej kariery. Tyle kosztowało ich mistrzostwo Polski Jedni mówią, że przynajmniej 20, a jeszcze inni przekonują, że budżet Motoru wynosił w tym roku 25 milionów złotych. Utrzymanie tak gwiazdorskiej drużyny z Bartoszem Zmarzlikiem na czele jednak kosztuje. W Lublinie zbudowali jednak na tyle silne zaplecze sponsorskie, że o kasę nie muszą się bać. Szok! Już prowadzą rozmowy pod kątem sezonu 2025!