Z czym żużlowym kibicom z całej Polski do jeszcze niedawna kojarzyło się Krosno? Już spieszymy z odpowiedzią. A mianowicie kojarzyło się z klubem ledwo wiążącym koniec z końcem, z walką o uniknięcie ostatniego miejsca w najniższych klasie rozgrywkowej i ogólnie z bardzo skromnym ośrodkiem. Takie postrzeganie zmienili działacze Wilków, którzy pod koniec 2018 roku ruszyli na podbój żużlowych torów, a w sezonie 2019 zadebiutowali w lidze, zastępując poprzedni podmiot - KSM. Wilki od początku były głodne sukcesów Zaczęło się od odważnych deklaracji, których - przynajmniej na początku - większość mogła nie brać na poważnie. Przez lata klub z Krosna był jedynym z najsłabszych w polskiej lidze, a ni z gruchy, ni z pietruchy wszyscy usłyszeli, że planem Wilków jest awans do PGE Ekstraligi w ciągu najbliższych pięciu lat. Zrobili to w cztery, wykonali główne założenia, zaskakując całą żużlową Polskę, ale o tym za chwilę.Wilki rozwijały się harmonijnie. Krok po kroku poprawiły wyniki. Debiut w II lidze to czwarte miejsce na siedem drużyn. Rok później (covidowy sezon 2020) to już całkowita dominacja i awans do I ligi z kompletem zwycięstw. Prezes Grzegorz Leśniak, który na początku działalności klubu był jego wiceprezesem, wymienił niemal cały skład, pokazując, że jest mocnym graczem na transferowej giełdzie. Był to zrozumiały ruch, gdyż poprzedni beniaminek - Abramczyk Polonia postawiła głównie na postacie z II ligi i omal nie zapłaciła za to szybkim spadkiem. Ekspert wylicza największe transferowe wtopy. Nie uwierzysz, kogo wymieniłInauguracja była bolesna. Po pierwszym meczu w Rybniku w klubie doszło do burzy mózgów. Zrezygnowano z Petera Ljunga oraz Daniela Jeleniewskiego, a w ich miejsce sprowadzono Tobiasza Musielaka i Vaclava Milika. Te ruchy szybko pozwoliły porzucić myśli, że jest to skonstruowana drużyna tylko do walki o utrzymanie. Stać było ich na więcej, ale finału w pierwszym sezonie w I lidze nie spodziewał się nikt. Awansowała Arged Malesa, jednak rok później Wilki minęły się z ostrowianami w drzwiach, wywalczając historyczny (pierwszy) awans do PGE Ekstraligi, przy okazji uciszając cały stadion w Zielonej Górze i psując pożegnanie z torem Piotra Protasiewicza. Czas PGE Ekstraligi. Kto inny miał skruszyć mur? Historia beniaminków PGE Ekstraligi najczęściej kończy się podobnie - spadkiem. Tylko w pojedynczych przypadkach takim drużynom udawało się uciec od degradacji. Kto miał to zrobić, jak nie budujące swoją potęgę Cellfast Wilki? Budżet w wysokości 18 milionów dawał na to nadzieję, jednak zabetonowany rynek transferowy nie pozwolił działaczom poszaleć. Do jazdy w Krośnie namawiano całą masę żużlowców, skusili się na to tylko Jason Doyle i Krzysztof Kasprzak. Mimo osłabień Fogo Unii i ZOOLeszcz GKM-u, to skład beniaminka prezentował się najsłabiej. Był zdecydowany lider (Doyle), zawodnik z ekstraligowymi aspiracjami i mający wiele do udowodnienia (Andrzej Lebiediew), a reszta była jedną wielką niewiadomą. Oprócz Vaclava Milika i na początku sezonu Krzysztofa Sadurskiego, reszta dała plamę. Na kolejkę przed końcem rundy zasadniczej krośnianie nie mają już szans na utrzymanie. PGE Ekstraligę pożegnają 6 sierpnia, kiedy podejmą Unię. Prezes polskiego klubu ostro o przepisach. "Pytam się, dlaczego?"Zaryzykowali (innej możliwości nie było, przegraliby wszystkie mecze). Przekonując zawodników dogadanych w innych klubach do zmiany zdania, nigdy nie zdobędzie się przyjaciół. W Krośnie w tym roku również były problemy z torem. W meczach z Apatorem, GKM-em, a zwłaszcza ze Stalą pozostawiał on wiele do życzenia. Zawieszono nawet licencję toru i trenera Ireneusza Kwiecińskiego. Krytycznych komentarzy w kierunku Wilków nie brakowało. Krośnianie stworzyli giganta, sponsorzy walili do nich drzwiami i oknami, ale to zasługa działaczy, którzy błyskawicznie zaskarbili zaufanie przedsiębiorców. Wilki mogły pójść drogą Motoru, który w kilka lat zdobył tytuł Drużynowego Mistrza Polski. Zabrakło jednego - utrzymania, by w następnych latach zaatakować wyższe lokaty. 18-milionowy budżet zostanie uszczuplony Wilki będą dysponowały niższym budżetem na poziomie I ligi, bo stracą sześć milionów z tytułu praw telewizyjnych. Wydaje się jednak, że i tak zbudują największy budżet w całej lidze. Dzięki temu w Krośnie ponownie pojawi się drużyna na awans. - Zrobimy wszystko, by Wilki znów pokazały swoje mocne kły - zapowiedział klub w mediach społecznościowych.Na razie do startów w I lidze przekonano Milka, który raczej będzie jednym seniorem z aktualnego składu. Do Czecha dołączą juniorzy (Krzysztof Sadurski, Szymon Bańdur i Piotr Świercz). Na nich lista raczej się skończy.