ROW Rybnik awansował do PGE Ekstraligi, głównie dzięki postawie Rohana Tungate’a. Australijczyk w dwumeczu finałowym zdobył 21 punktów i 5 bonusów, stając się prawdziwym bohaterem drużyny. Dodatkowo, zwyciężył bieg, w którym rybniczanie zapewnili sobie awans do PGE Ekstraligi. Nie miał żadnej presji na sobie Tungate fantastycznie przywitał się z PGE Ekstraligą już jako podstawowy zawodnik, a nie jako gość. Po pięciu spotkaniach ma zdobyte trzy dwucyfrówki. Obecnie zajmuje 11. lokatę wśród klasyfikowanych zawodników ze średnią 2.074 punktu na bieg. - Nie miał żadnej presji. Zastanawialiśmy się, czy będzie wypożyczony, czy nie. Jak się mówiło o ROW-ie, to on został tutaj, dlatego, że był ojcem awansu tego klubu, został trochę na kredyt. Nikt w kontekście utrzymania ROW-u nie mówił, że to Tungate ma ciągnąć wynik. Mówiono o byłych mistrzach świata, 3/4 okresu przedsezonowego poświęcono Pedersenowi i jego wadze, mówiono też o Maksie Drabiku. To na nich skupiała się uwaga - wyjaśnia Frątczak. Tungate pasuje do PGE Ekstraligi Kiedy patrzymy na Australijczyka to widzimy, że jest bardzo szybki. Nie bez znaczenia jest tutaj jego pseudonim "Australijska Pchła", gdyż zawodnik należy do tych mniejszych, jest bardzo szczupły, co powoduje, że nawet jak jest gorzej dopasowany, to i tak jest szybki. Jeśli spojrzymy na dane telemetryczne, to tylko Fredrik Lindgren był od niego w tym roku szybszy. - On nie miał nic do stracenia. To bardzo fajny chłopak, bardzo fajny zawodnik. Na torach ekstraligowych, które są wymuskane, równiutkie jego styl jazdy pasuje. Jest leciutkim zawodnikiem, trafił świetnie z silnikami od Ryszarda Kowalskiego. To wszystko zaczęło trybić, mówiąc kolokwialnie - przekonuje były menedżer. Był na wylocie, wiele nie brakowało Wiele nie brakowało, a Tungate mógłby być w zupełnie innym miejscu. Przed startem sezonu mocno spekulowano nt. wypożyczenia. Tungate był już przypisywany do drużyn FOGO Unii Leszno oraz Texom Stali Rzeszów. Tak się jednak nie stało. - Tuż przed sezonem pojechał fantastyczny sparing w Zielonej Górze, gdzie wygrywał jedną ręką z przewagą niemal prostej. Zbudował pewność siebie. To jest jedyny pewny zawodnik ROW-u. Mamy tutaj do czynienia z sprzężeniem zwrotnym. Nie zakładaliśmy, że będzie liderem. Pojawiały się głosy, że trafi na wypożyczenie do Leszna lub Rzeszowa. On zacisnął zęby, nie miał nic do stracenia. Postanowił, że zawalczy - tłumaczy. - Powiem szczerze, to jest jeden z zawodników, który niezależnie z jakimi tablicami rejestracyjnymi przyjedzie, to nie da się go nie lubić i będziemy mu kibicować. Nawet po ostatniej konfrontacji z Nickim, to mam wrażenie, że jest zbyt grzeczny. Tacy challengerzy jak Rohan, którzy wychodzą z cienia, to wokół nich nie ma żadnych kontrowersji. Trzymam za niego kciuki. Średnia w okolicy 2 punktów na bieg jest w jego zasięgu - kończy Jacek Frątczak.