Ostatnie miesiące swojego życia spędził w domu opieki w Dorset. Na jednym z żużlowych forów można poczytać, jak angielscy kibice pamiętający czasy, kiedy Ross Gilberston jeździł, zrobili dla niego specjalną akcję. W trakcie świąt Bożego Narodzenia chcieli mu pokazać, że o nim pamiętają i wysłali mu wiele kartek z życzeniami. To był grudzień 2008. Niespełna dwa miesiące później Ross zmarł w wieku 76 lat. W Poole Pirates to był król Wimborne Road Nigdy nie był wielką gwiazdą światowego formatu. Nie zdobywał medali mistrzostw świata. Dla Poole Pirates był jednak bardzo, ale to bardzo ważnym zawodnikiem. Mówiono o nim legenda, gwiazda wszech czasów, król Wimborne Road. Nazywano go też "Latającym Szkotem", bo urodził się w Ayrton w Szkocji. W latach 60-tych był jednym z najważniejszych zawodników Poole. Dave Lanning, człowiek, który był w tamtych czasach głosem żużla w telewizji, porównywał Rossa z The Beatles. Mówił o nim, że był gwiazdą równie wielką, jak Paul McCartney. Dla klubu znaczył tyle samo, co Rickardsson Dla Lanninga, Gilbertson dla Poole znaczył tyle samo, co Middleditch i Rickardsson, czyli dwa inne wielkie nazwiska związane z klubem. Rickardsson to 6-krotny mistrz świata, którego średnie zdobycze dla Poole w lidze sięgały 11 punktów na sezon. Pod tym względem przebijał wszystkich. Gilbertson z wynikiem 10,56 z 1961 roku też jednak plasuje się w ścisłej czołówce. Zdobył dla Poole 1707 punktów w 196 meczach. Trochę czasu mu zajęło, nim przebił się do składu, ale kiedy to już się stało, to nie było na niego mocnych. Ciężko pracował, by zyskać status gwiazdy. Lanning, który rozmawiał po śmierci Gilbertsona z "Daily Echo" zapamiętał Rossa, jako niebieskookiego chłopca, który jeździł mądrze i dobrze pod względem technicznym. Wiózł za plecami Maugera, strajkował siedząc na torze Lanning wspomina bieg, w którym Gilbertson wiózł za plecami 6-krotnego mistrza świata Ivana Maugera i był o krok od sprawienia wielkiej niespodzianki, ale ostatecznie wielki rywal go wyprzedził. Swego czasu Szkot stanął też na czele protestu. Kilku zawodników miało tyle samo punktów i był kłopot z tym, kogo zakwalifikować do finału. Wtedy Gilbertson skrzyknął pozostałych żużlowców i przez kwadrans siedzieli na torze. Przypominają się akcje innych zawodników, choćby Tomasza Golloba, którzy zostawiali na torze motocykl w ramach protestu. Gilbertson był gwiazdą, ale sport łączył z normalną pracą. Robił jako hydraulik. Jeden z kibiców wspomina w komentarzu pod tekstem w Daily Echo, jak napisał do Rossa, a ten mu odpowiedział, napisał list i dodał zdjęcie drużyny Poole. Fan był w szoku, tego się nie spodziewał. Zobacz również:Mistrz Polski chciał go mieć u siebie. "Może za rok"