Woźniak w Polonii już jako 16-latek pokazywał się ze świetnej strony. Potrafił wygrywać biegi z Chrisem Holderem, który wówczas był już w światowej czołówce. Jako junior zdobył mistrzostwo Polski, a później powtórzył to już jako senior. Z tą różnicą, że pierwszy z tych tytułów wywalczył jeszcze w barwach Polonii, z której odszedł po sezonie 2015, zasilając Betard Spartę Wrocław. Stał się reprezentantem Polski, przeszedł do Stali Gorzów i obecnie stanowi silny punkt tego zespołu. Sajfutdinow z kolei został odkryty na początku 2006 roku. Z polecenia Andreasa Jonssona ściągnięto młodego Rosjanina do Polonii. Momentalnie rozkochał w sobie kibiców, brawurową i skuteczną jazdą. Już w pierwszym roku startów dwukrotnie pokonał Tomasza Golloba. Przez lata był liderem Polonii, ale w klubie coraz bardziej się męczył. Po sezonie 2012 odszedł, co dla kibiców było wielkim ciosem. Cały czas marzą oni jednak o powrocie Sajfutdinowa. Co, jeśli Abramczyk Polonia awansuje? Polonia ma w składzie Adriana Miedzińskiego, Mateja Zagara, Kennetha Bjerre czy Daniela Jeleniewskiego, a do tego rewelacyjnego Wiktora Przyjemskiego. Obok Falubazu jest głównym faworytem do awansu. Gdyby ta sztuka się powiodła, z pewnością głównym celem na sezon 2023 będzie powrót wspomnianych żużlowców. Woźniak w wywiadach między wierszami nie wyklucza powrotu, jeśli nadarzy się okazja. Problem może być z Sajfutdinowem. Gdyby nawet zawodnik chciał wrócić, to przeciwne temu jest jego otoczenie, które ma nie najlepsze relacje z prezesem Jerzym Kanclerzem. Żużel widział już jednak mnóstwo przypadków niespodziewanych zgód między skłóconymi ludźmi. Wystarczy wspomnieć przypadek Tomasza Golloba i Nickiego Pedersena. Czy ktoś powiedziałby kilka lat temu, że za jakiś czas będą jeździć w jednym klubie i mieć świetne relacje? Prawdopodobnie nikt by w to nie uwierzył.