Cellfast Wilki już w maju i w czerwcu robiły wstępne rozpoznanie na rynku transferowym. Wtedy jednak klub z Krosna nie mógł przejść do konkretów, bo nie było wiadomo, w której lidze pojedzie drużyna. Wilki Krosno mają wielką kasę na wzmocnienia? Gwiazdy, z którymi wtedy nawiązał kontakt prezes Grzegorz Leśniak, słyszały więc jedynie, że firma Cellfast, tytularny sponsor klubu, ma nieograniczony budżet na wydatki, że duże, sięgające 2 milionów złotych umowy nie stanowią najmniejszego problemu. Teraz jest ten czas, gdy Wilki, już jako ekstraligowiec kładą konkretne oferty na stole. Ludzie zarządzający klubem zrobią wszystko, by nie podzielić losów Arged Malesy Ostrów. Dlatego sondowani są najlepsi, jak Tai Woffinden, Mikkel Michelsen czy Maksym Drabik. Beniaminek Ekstraligi potrzebuje minimum dwóch wzmocnień, by wymienić najsłabsze ogniwa. Zresztą odchodzi Tobiasz Musielak, więc jedno wolne miejsce już jest. Nie ogłoszono też przedłużenia umowy z Mateuszem Szczepaniakiem, więc mamy drugie wolne miejsce. Lebiediew i Milik zostają. Są dwa wolne miejsca Za pewnik można uznać pozostanie w Wilkach Andrzeja Lebiediewa i Vaclava Milika. Najpewniej dojdzie też do zakontraktowania Mateusza Świdnickiego, który miałby jeździć na pozycji U-24. Zresztą akurat ten zakup daje duże pole manewru, bo oznacza, że nie trzeba szukać dwóch polskich seniorów. Jeden w myśl nowych przepisów wystarczy. Gdy zapytaliśmy w Wilkach, czy ty prawda, że tak mocno mieszają na rynku, usłyszeliśmy, że przecież każdy na ich miejscu by działał. Dodali też jednak, że informacje o nieograniczonym budżecie i szeroko zakrojonej ofensywie, to szaleństwo. Ponoć aż to nie wygląda. Jednak w Krośnie cieszą się z tego, że pojawiają się takie doniesienia. Mówią, że to dowód na to, że rywale się ich obawiają. Czytaj także: Żużlowy poker w finale? Sędzia ciągnął Falubaz za uszy