Gdy jesienią w Tarnowie montowano wyżej wymieniony skład, wszyscy byli w szoku. Nie zastanawiano się nad niczym innym, tylko nad tym z jaką przewagą Unia będzie wygrywać wszystkie mecze. Ten skład przecież na luzie mógłby startować też w Speedway 2. Ekstralidze. Choćby David Bellego jeszcze niedawno jeździł w PGE Ekstralidze. Co prawda mocno zjechał z poziomem sportowym, ale jak na poziom Krajowej Ligi Żużlowej nadal jest bardzo mocny. Podobnym przykładem jest Kenneth Bjerre. Unia w największym stopniu miała być finansowana przez Grupę Azoty. Zimą, a raczej wczesną wiosną gruchnęła jednak fatalna informacja dla kibiców tego klubu. Główny sponsor popadł w wielkie problemy i musiał ograniczyć sponsorowanie sportu. Dla Unii brzmiało to jak wyrok. Do ostatnich chwil ważyło się to, czy zespół w ogóle pojedzie w lidze. W zasadzie codziennie przychodziła na ten temat inna wiadomość. Ostatecznie udało się doprowadzić wszystko do szczęśliwego końca, ale trudno mówić o sportowych pozytywach. Mieli być hegemonem, są na ostatnim miejscu Unia Tarnów na razie zajmuje ostatnie miejsce w tabeli Krajowej Ligi Żużlowej. Oczywiście to dopiero początek sezonu, więc absolutnie nie można wyciągać zbyt daleko idących wniosków. Fakty są jednak takie, że przed kilkoma tygodniami nikt w życiu by nie powiedział, że Unia choćby przez moment będzie zamykać tabelę. Niewykluczone, że lada chwila wszystko się odmieni i zespół pójdzie w górę tabeli, ale na teraz wygląda to nieciekawie. A do tego szokująco, biorąc pod uwagę nazwiska w składzie Unii. Przecież one powinny roznieść tę ligę. Spokój w całej sytuacji zachowują kibice, którzy w komentarzach apelują o cierpliwość i wciąż są działaczom wdzięczni za wywalczenie startu w lidze. - Panowie, to początek sezonu. Byliśmy faworytem, ale nikt się przed nami nie położy - takie komentarze dominują. Zwróćmy uwagę też na to, że na mecze z Unią rywale mogą się podwójnie motywować. Zawsze każdy chce pokonać tego, kto jest faworytem. A przecież najważniejsze mecze i tak odbędą się praktycznie jesienią.