266,5 metra długości ma tor, na którym 17 maja najlepsi żużlowcy na świecie rywalizować będą o wygraną w warszawskiej rundzie Grand Prix. Tor jest o 3,5 metra krótszy od tego, jaki mieliśmy przed rokiem. I to ma znaczenie. 12-krotny mistrz Polski czerwoną latarnią. Zostało im już tylko jedno Trener kadry Rafał Dobrucki jednym zdaniem komentuje nowy tor na PGE Narodowym - Na tym torze liczyć się będą umiejętności zawodnika, a nie moc silnika - mówi nam trener kadry Rafał Dobrucki, a to jest znakomita wiadomość dla Bartosza Zmarzlika. Bo jeśli chodzi o indywidualne umiejętności, to nie ma lepszego od Zmarzlika. Patrząc na to, Polak każdą rundę powinien wygrywać w cuglach. Jest też jednak zła wiadomość. - Bartosz ma parametry, dzięki którym powinien wygrywać zawsze i wszędzie, a nie zawsze tak się dzieje. Bo na wynik składa się szereg detali - przytomnie zwraca uwagę Dobrucki, a w przypadku PGE Narodowego tym detalem może być to, że kilku zawodników ze stawki Grand Prix jeździło lub nadal jeździ na Wyspach. Angielskie tory są właśnie krótkie i techniczne. Tam liczy się technika. Zmarzlik znów będzie musiał uważać na Brady’ego Kurtza, ale nie tylko na niego. Lista zawodników, którzy mogą zagrozić Bartoszowi Zmarzlikowi jest całkiem długa Jak się spojrzy na listę zwycięzców GP Warszawy w poprzednich rundach, to mamy po dwie wygrane Taia Woffindena i Fredrika Lindgrena oraz po jednym Maxa Fricke, Jasona Doyle’a, Mateja Zagara i Leona Madsena. Lindgren, Fricke i Doyle są w stawce. Szwed jest świetny technicznie, dwaj pozostali mają angielskie tory w małym palcu. Zatem lista potencjalnie groźnych rywali dla Zmarzlika rośnie. Inna sprawa, że pierwsza runda w Landshut pokazała, że Bartosz ma nad resztą pewną przewagę. Rok temu miał kłopoty sprzętowe, teraz radzi sobie o wiele lepiej. Niewykluczone, że tuner Ryszard Kowalski nieco zmodyfikował nowe silniki na bazie wskazówek, jakich udzielał mu w ostatnim czasie Zmarzlik. - Silniki Kowalskiego są bardzo dobre, ale bardzo trudne - przyznaje Dobrucki, co znaczy, że przekazane w ręce zawodnika bez odpowiedniej wiedzy nie będą stanowiły żadnego atuty. W rękach Zmarzlika są jednak bardzo groźną bronią. Nie będzie nic dziwnego w tym, jeśli w Warszawie dojdzie do powtórki z Landshut i Polak zgarnie wszystko. "Złote dziecko" pokazało, jak jechać na PGE Narodowym Wróćmy jednak do tematu krótkiego, technicznego toru. Jak na nim jechać pokazał 15-latek Maksymilian Pawełczak. "Złote dziecko" polskiego żużla brało udział w środowym teście toru. Jeden z pierwszych biegów Pawełczak przejechał w bardzo dobrym czasie 54,47 s. I wcale nie dysponował super silnikiem. Po prostu umiejętnie wybierał ścieżki i jechał optymalnym torem. Faktycznie wygrała technika jazdy. W sobotę na krótkim torze w Warszawie będzie z pewnością ścisk niczym w tramwaju w godzinach szczytu. Wyprzedzanie wcale jednak nie będzie takie łatwe. Tor na prostych jest węższy od ubiegłorocznego prawie o metr. Za to jest szerszy na łukach. Zawodnicy będą mieli więc pole do popisu. Zwycięzca będzie miał powód do dumy, bo to będzie taki tor, o którym fachowcy mówią wprost, że "oddzieli mężczyzn od chłopców".